22 sierpnia 2016

Rozdział 13





~*~
Piątkowy wieczór spędza Luna w łóżku, przykryta ciepłym kocem z laptopem na kolanach. Na szafce nocnej stoi fioletowy kubek po brzegi wypełniony gorącą herbatą. Dziewczyna wpatruje się w ekran komputera, głośno wzdychając. Przez chwilę waha się. Kilka razy odkłada urządzenie na brzeg łóżka, po czym znów po nie sięga.
- Jak to możliwe, że się zgodziłam? - zastanawia się. - Obiecałam sobie, że już nigdy nie włożę tych, przeklętych wrotek. - wyrzuca sobie. Doskonale pamięta dzień, w którym postanowiła porzucić niegdyś ukochany sport. Wspomnienia wciąż błądzą po jej głowie, sprawiając, że chociaż bardzo chce, nie potrafi zapomnieć. Przymyka oczy. - Trochę odwagi. - myśli, po czym decyduje się włączyć urządzenie. Wpisuje w przeglądarkę swoje imię i nazwisko. Natychmiast pojawia się długa lista stron, które niegdyś uwielbiała przeglądać. Od tamtego czasu wiele się zmieniło. Nie zajrzała tu ani razu. Nie interesowało ją, co u niego słychać, z kim teraz jeździ, ani czy wciąż z nią jest. Unikała kolorowych czasopism i portali plotkarskich. Nie chciała ponownie ujrzeć jego twarzy, czy wspomninać wielu wspólnych występów. Teraz Matteo sprawił, że jej świat wywraca się do góry nogami.
- Nigdy nie myślałam, że znów tu zajrzę. - uśmiecha się delikatnie, wpatrując w kolorowe zdjęcia oficjalnej strony Young Skaters. Odnajduje wzrokiem archiwum, cofając się do roku 2015. Przez chwilę waha się. Sięga po stojący na szafce kubek. Popija łyk herbaty i odstawia naczynie na miejsce. Klika na jeden z wielu wyświetlających się na stronie filmików z jej udziałem. Uważnie przygląda się tańczącej dwójce, wykonującej skomplikowaną choreografię złożoną z serii efektownych skoków i podnoszeń.
- I co ja w nim widziałam? - zastanawia się, dostrzegając cyniczny uśmiech na twarzy swojego byłego partnera. - Wszystko wtedy się zaczęło. - wspomina. Mruży oczy, dostrzegając ją w tłumie. - Nawet nie wiesz jak bardzo cię nienawidzę. - szepcze wpatrując się w postać pięknej dziewczyny o długich, lśniących blond włosach. Dostrzega jej pełen zazdrości wzrok. Widzi jak przepycha się wśród tłumu i kieruje do szatni. Obserwuje tańczącą dwójkę, która przymierza się do wykonania kilku figur przy pomocy zwisającej z sufitu liny. I w tym momencie czar pryska. Gdy Luna łapie za przedmiot, pochylając się w lewą stronę, lina zrywa się, a ona upada na zimną powierzchnię, czemu towarzyszy przerażający dźwięk. Jej ciało bezwładnie turla się po torze, aż w końcu zatrzymuje się, uderzając o metalową barierkę. Z hukiem zamyka laptop. - Dlaczego wcześniej tu nie zajrzałam? - wyrzuca sobie. - Wiedziałam, że ona za wszystkim stała. - przygryza dolną wargę.
Ten upadek zmienił jej życie. Karetka. Szpital. Lekarze. Rehabilitacja. Od tamtego dnia tylko to działo się w jej życiu. Przez długi czas walczyła, by powrócić do wcześniejszej sprawności, co wydawało się niemożliwe. Wypadek był zbyt poważny. Złamana noga przesądziła o jej występie w półfinale. Ona ją zastąpiła. Od zawsze tego pragnęła. A on? Szybko dał się omamić. Coraz rzadziej ją odwiedzał, przestał nawet dzwonić tłumacząc się ogromem przygotowań do półfinału, a potem finału. Dzień, w którym powróciła na tor wydawał się wtedy najszczęśliwszym na świecie. Pamięta, jak cieszyła się, że ujrzy go po tak długim czasie. Jej powrót wszystkich zaskoczył. Nikt nie spodziewał się, że tak szybko dojdzie do siebie. Wchodząc do budynku zauważyła ich...razem. Całowali się i obejmowali. To złamało jej serce. Była mu potrzebna tylko dlatego, że była najlepsza. Kiedy przestała być użyteczna, wymienił ją na lepszy model, bo jak wyjaśnił, nie spodziewał się, że znów będzie jeździć.
- Tak będzie lepiej. - wmawiał jej. - Zanim znów osiągniesz szczytową formę, minie dużo czasu. A ja potrzebuję najlepszej kobiety u swego boku. - mówił, nie zważając na spływające po jej twarzy łzy. Bagatelizował jej uczucia. Nie interesowało go jej złamane serce. Kochał, póki przynosiła mu zwycięstwo. Przestał, gdy najbardziej potrzebowała jego wsparcia. Zostawił, bo przestała mu być potrzebna. 
W jej oczach pojawiają się łzy. Nie chce go pamiętać, lecz nie potrafi zapomnieć.
- Pierwszej miłości się nie zapomina. - wzdycha, opierając głowę o poręcz łóżka.
Od tamtego pamiętnego dnia, wciąż próbowała swoich sił na wrotkach. Miewała lepsze i gorsze dni. Znalazła nowego partnera, lecz nigdy nie osiągnęła tego, co przed wypadkiem. Musiała darować sobie skoki, których ciężar musiał być oparty na lewej nodze, tej samej, która uległa złamaniu. A właśnie te figury wychodziły jej najlepiej. Po kilku miesiącach zrezygnowała. Tak po prostu. Bez słowa odeszła i nigdy więcej nie wystąpiła. Nie potrafiła znieść ich widoku razem. Nie potrafiła tańczyć z nikim innym, niż on.
Popija kolejny łyk gorącego napoju. Po jej policzku spływa samotna łza. Zrywa się z łóżka. Przysiada na podłodze, obok. Wyjmuje spod łóżka niebieskie pudełko. Zdmuchuje z wieczka gromadzący się na nim kurz i drżącymi dłońmi otwiera pudełko. Gładzi swoje, stare wrotki, z którymi mimo wszystko nie potrafi się rozstać. Nienawidzi ich, a jednak wciąż czuje swego rodzaju sentyment. Jest pełna sprzeczności.
- Czy powinnam wracać? - wciąż zadaje sobie to pytanie, choć wie, że tym razem robi to tylko i wyłącznie w ramach wdzięczności za ocalenie życia. - A co jeśli, poczuję się jak wtedy? - tego obawia się najbardziej. Przez długi czas starała się zerwać z przeszłością, która teraz wolnymi krokami powraca do niej. Wrotki. To pierwsza jej część. Z jej ust wydobywa się ciche westchnienie. Słyszy pukanie do drzwi. Szybko odkłada pudełko na miejsce, siadając na łóżku.
- Proszę. - odpowiada, sięgając po telefon. Stara się sprawiać wrażenie zajętej. Nikt nie może domyślić się, co robi. Jeszcze nie teraz. Jej wzrok kieruje się w stronę drzwi. W progu pojawia się Matteo. Marszczy brwi, uważnie przyglądając się chłopakowi. - Co ty tutaj robisz? - zwraca się do niego, wstając na równe nogi.
- Nina zarzuciła mi, że odciągam cię od nauki, gdyż nie pisałaś tego testu w Blake, więc muszę jej udowodnić, że zdasz nie na cztery z plusem, a na pięć. - uśmiecha się nieśmiało. Odwzajemnia jego gest.
- Wejdź proszę. - odpowiada, gestem dłoni zapraszając go do środka. Zajmują miejsce na łóżku. Matteo po prawej, Luna po lewej jego stronie. Chłopak wyjmuje z plecaka stos notatek i podręczników. Dziewczyna obserwuje każdy, nawet najmniejszy jego ruch, co sprawia, że chłopak czuje się odrobinę nieswojo.
- Napijesz się czegoś może? Soku? Herbaty? - proponuje, starając się przerwać niezręczną chwilę ciszy, jaka panuje w pomieszczeniu. - Sok będzie w porządku. - odpowiada. Jego wzrok całkowicie skupiony jest na książkach. Uparcie przeszukuje podręczniki. - Zapomniałem notatek z zadaniami. - wzdycha. - Mogę skorzystać z twojego komputera? Na pewno są na moim  e-mailu. - wyjaśnia. Luna bez wahania twierdząco kiwa głową.
- Czuj się jak u siebie. - odpowiada, kierując się w stronę drzwi. - Za minutę wracam. - dodaje, posyłając mu uśmiech. Zbiega na dół, wybierając numer Niny.

- Wiem, że jestem ci winna koktajl, ale żeby wysyłać Matteo do mojego domu?! - z jej ust wydobywa się stłumiony krzyk. - Czuję się niezręcznie. To za dużo. - wzdycha.
- Gdyby nie kolacja z moimi rodzicami, byłabym u ciebie osobiście. Wiesz, znów próbują dojść do porozumienia, ale jak zawsze wszystko zakończy się kłótnią. Czuję to w kościach. Wracając do Ciebie, przez ten konkurs, na który się zgodziłaś, zmarnowałaś dwie godziny nauki. Pamiętaj Luna, że masz masę zaległości, a on jest naprawdę niezły. Trzecia najlepsza średnia w szkole. - w słuchawce rozlega się głos jej przyjaciółki. Wywraca teatralnie oczyma, wchodząc do kuchni. Nalewa do szklanek soku pomarańczowego, stawiając je na tacy. Prawą dłonią podtrzymuje przyłożony do ucha telefon.
- Może masz rację. - wzdycha. - Ale i tak cię zabiję za to, że mnie nie uprzedziłaś. - wybucha głośnym śmiechem.
- Muszę kończyć. Mój tata właśnie przyjechał. Do jutra. - Nina rozłącza się, o czym Lunę informuje charakterystyczny dźwięk.


Wsuwa komórkę do kieszeni spodni, uważnie rozglądając się po pomieszczeniu.
- W czymś pomóc? - słyszy głos Amandy.
- Zastanawiam się, czy mamy w domu jakieś ciasteczka. - odpowiada.
- W górnej szafce, po prawej stronie. - odpowiada kobieta.
- Dziękuję. - rzuca Luna, sięgając po czerwone pudełko. Wsypuje na talerzyk sporą porcję ciasteczek, układając naczynie na tacy.
- Masz gościa? - pyta, starając się skupić uwagę na wycieraniu talerza.
- Powiedzmy. - Luna uśmiecha się, kierując na górę. Otwiera drzwi i stawia tacę na biurku.Spogląda na Matteo, który uważnie przegląda internet. Podchodzi bliżej niego.
- Znalazłeś? - pyta. Chłopak dopiero teraz zdaje sobie sprawę z jej powrotu. Lekko zażenowany stara się jak najszybciej zamknąć przeglądaną wcześniej przez Valente stronę. - Spokojnie. Wiem, że ją widziałeś. - uśmiecha się lekko, starając się ukryć zakłopotanie.
- Dlatego właśnie przestałaś jeździć? - zwraca się do niej. Dziewczyna podaje mu szklankę z sokiem, którą chętnie odbiera. Upija łyk, posyłając jej wyczekujące spojrzenie.
- Mniej więcej. - rzuca, wyjmując z biurka swoje notatki. - W sumie to dobrze się składa, że widziałeś to video. - wzdycha. Chłopak przygląda się jej uważnie, nic nie rozumiejąc z jej wypowiedzi. - Nie mogę wykonywać skomplikowanych skoków, których ciężar musi oparty być na lewej nodze. - wyjaśnia. - I tak musiałabym ci powiedzieć. - dodaje.
- Musiało ci być ciężko. - wzdycha. Dostrzega w jej oczach smutek. Widzi, że próbuje go pokonać, że wszystko jest dobrze, posyłając mu promienny uśmiech, który raczej przypomina grymas.
- To skomplikowane. Nie chodzi o wypadek. Ale nie chcę o tym rozmawiać. Zabieramy się za naukę? - zmienia temat, zajmując miejsce obok.
- Tak. - odpowiada cicho, spoglądając na nią. Otwiera podręcznik, rozpoczynając od chemii. - Reakcje strąceniowe to reakcje, w wyniku których powstaje związek nierozpuszczalny w wodzie, czyli osad. Przy wzorze takiego związku, zawsze wstawiamy strzałkę skierowaną w dół. O tak. - mówi. Pisze na czystej kartce wzór węglanu wapnia, przy którym zaznacza wspomnianą wcześniej strzałkę. Luna wsłuchuje się w jego melodyjny głos, starając się zrozumieć jak najwięcej.
- Skąd będę wiedzieć, czy powstanie osad, czy nie? - pyta, co wywołuje śmiech ze strony Matteo.
- Z tablicy. - odpowiada. - Zawsze otrzymasz plik kartek, wśród których musi znaleźć się tablica rozpuszczalności. Jeśli przy wzorze danego związku będzie widniała litera ''N'', oznacza to, że ten związek jest właśnie nierozpuszczalny. - dodaje.
- Nie śmiej się. Poziom w Cancun nie był tak wysoki. - odpowiada, po czym dołącza do niego.
- Oj kelnereczko. Sama się pogrążasz. - słyszy w odpowiedzi.
- Dobra, to nie czas na żarty. Muszę się tego nauczyć. - wskazuje na notatki. Matteo posłusznie wraca do wyjaśniania Lunie reszty materiału. Dziewczyna słucha, notuje i stara się zapamiętać jak najwięcej. Układa równania reakcji, oblicza zadania rachunkowe. Nie zauważa, kiedy zegar wybija dwudziestą trzecią.
- Już późno. Będę się zbierał. - odpowiada, spoglądając na wydający charakterystyczny dźwięk zegar, wiszący na południowej ścianie w pokoju Luny. Zamyka podręczniki, wsuwając je do plecaka. - Weź, mogą ci się przydać. - wsuwa do jej rąk swoje notatki, posyłając ciepły uśmiech.
- Dziękuję, nie wiem, co powiedzieć. - słyszy w odpowiedzi. - Z dnia na dzień zaskakujesz mnie coraz bardziej. - mówi przez śmiech.
- Mówiłem, że nie jestem taki, jak myślisz. - rzuca, wstając z łóżka.
- Odprowadzę cię. - oferuje brunetka, prowadząc Balsano do wyjścia. Zatrzymuje się przed drzwiami przeznaczonymi dla służby. - Jeśli chcesz, możesz wyjść głównymi drzwiami, albo odwiedzić swoją dziewczynę. - przycisza głos, w milczeniu oczekując na jego reakcję.
- Tak jest dobrze. - uśmiecha się. - Nie mam ochoty na spotkanie z Ambar. My nie jesteśmy już razem. - wyznaje, nerwowo drapiąc się po głowie. Jest zdenerwowany, a zarazem lekko zażenowany.
- Przykro mi. - z ust Luny wydobywa się cichy głos.
- Mi nie. Byłem z nią z przyzwyczajenia. Nie łączyła nas wielka miłość. - sam nie potrafi uwierzyć w swoje słowa.
- Dziękuję za dziś. Widzimy się jutro. - odpowiada Luna. Otwiera drzwi, wyprowadzając go na zewnątrz.
- Słodkich snów kelnereczko. - pochyla się delikatnie cmokając jej policzek, po czym odwraca się, pozostawiając ją w osłupieniu. Z otwartymi ze zdziwienia ustami, wpatruje się w jego znikającą w ciemności postać, Ostrożnie dotyka dłonią miejsca, w którym przed chwilą spoczywały jego usta. Czuje gorąco rozchodzące się po całym jej ciele. Na twarzy pojawiają się piekące rumieńce. Nie wie, dlaczego jej ciało reaguje w ten sposób. Ma ochotę go zabić, a jednocześnie odwzajemnić jego gest.
- Wszystko dzieje się tak szybko. - szepcze. - Historia nie może się powtórzyć. Nie mogę do tego dopuścić. - dodaje, biorąc głęboki oddech.
~*~
Tej nocy Matteo myśli o niej częściej, niż kiedykolwiek. Czuje jej obecność na każdym, możliwym kroku. W jego głowie rozlega się radosny, dziecięcy pisk. Uśmiecha się, przywołując we wspomnieniach obraz dziewczynki o ciemnych włosach splecionych w dwa kucyki. Przewraca się z boku na bok. Przysiada na łóżku. Zapala światło i sięga do szuflady szafki, stojącej po lewej stronie łóżka. Wyjmuje z niej niewielkie pudełeczko. Otwiera je, wyjmując z niego złotą część jej wisiorka, przypominającą słońce. - Sol. - szepcze. Na jego twarzy pojawia się uśmiech. Pamięta ten dzień, kiedy znalazł to słoneczko.
To było dwa lata po pożarze. Zbił ukochany chiński wazon mamy. W obawie przed szlabanem poszukiwał idealnej kryjówki. Bez wahania skierował się w stronę posiadłości Bensonów. Sprytnie przeskoczył przez ogrodzenie i nim się obejrzał, znalazł się w zaniedbanym ogrodzie. Wędrował pomiędzy rabatkami dzikich kwiatów, poszukując wejścia do środka. Tego dnia odkrył przysłonięte bluszczem drzwi. Wbiegł do środka, uważnie stawiając każdy krok. Przez długi czas zwiedzał dom, rozglądając się uważnie wkoło. Badał każdą, jego część. Wszedł na górę, do jej pokoju, z którego pozostały jedynie resztki. Światło słoneczne padało na stertę leżących na zwęglonej podłodze zgliszcz. Dziwnie odbijająca się na ścianie żółta kropka przykuła jego uwagę. Podszedł bliżej, kucając obok. Czuł jak strach przeszywa jego ciało. Obawiał się najgorszego, że wśród sterty popiołów odnajdzie ciało swojej, drogiej przyjaciółki. Drżącymi rękoma odsłaniał kolejne warstwy, zbliżając się do celu. Podniósł złote słoneczko, natychmiast je rozpoznając.
- To część jej wisiorka. - szepnął. Wstrzymał oddech, wciąż grzebiąc w popiołach. W końcu odetchnął z ulgą, gdyż wśród tych gruzów, nie odnalazł ciała dziewczynki. Przez wiele lat myślał, że jej ciało przeobraziło się w popioły, których dotykał własnymi rękoma. To budziło w nim przerażenie. Przez dwa, kolejne lata nie przychodził tam więcej. W końcu dotarło do niego, że to nie może być prawda. Jej ciało nie mogło zostać aż tak uszkodzone. Pożar trwał krótko. Straż pożarna w ciągu godziny zdołała wynieść ciało Lily. Ciała Sol nigdy nie odnaleziono.
- Może skończyła jak Bernie? - ta przerażająca myśl do dnia dzisiejszego nęka jego umysł. Mimo wszystko odnosi dziwne wrażenie, że niedługo znów się spotkają. Nierozłączni przyjaciele odnajdą się i w jego życiu znów zapanuje szczęście i spokój, którego tak bardzo potrzebuje. Zdaje sobie sprawę z tego, że prosi o wiele, lecz sam nie wie. dlaczego to robi. Po długim czasie wraca do niej coraz częściej. Wspomina. Myśli o niej. To wróciło tak nagle. Z jego ust wydobywa się ciche westchnienie. Chowa słoneczko do pudełka, w którym oprócz ozdoby ukryte są inne pamiątki z dzieciństwa Matteo. Przegląda je uważnie. Z uśmiechem na ustach ogląda fotografie, na których spędzają czas na beztroskich psotach i zabawie. Zamyka wieczko i chowa pudełko do szuflady, którą zamyka na klucz. Gasi światło, starając się zasnąć. Pragnie śnić o niej, lecz zamiast niej, w jego snach wciąż pojawia się Luna Valente.


Od Autorki: Dzisiaj rozdział z dużą ilością wspomnień. Wiecie już, co było jedną z przyczyn, która doprowadziła do tego, że Luna postanowiła rzucić wrotki i wiecie, kim była przyjaciółka z dzieciństwa Matteo, co w sumie było łatwe do przewidzenia. Lutteo z każdym dniem coraz bardziej ma się ku sobie. Co dalej? Zobaczycie wkrótce. Całuję, Marlene ♥

24 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Jest miejsce !!!!!
      Wiesz musiałam miec czas na dłuższy komentarz
      Jako twoja najwierniejsza czytelniczka
      Jestem pod takim wrazeniem az mi słów brak
      Na szczęście pamiętam wszystko co wczoraj przeczytałam.
      Jedyne co mi brak do gastinki jak zawsze hehhh
      ale mi doświadczas wiedze '' prywatną'' '' poza zródłową'' a może kolejny rozdział dasz w urodziny Caro? Czyli we wtorek ! Taki '' hołd''
      Lutteo odpowiednia ilość !!!!!!!!!!!
      Nie za mało jak na rozdział hehh..
      tajemnicza przeeszłość i Simon.. h,m mój mądry Mateło odkrył wszystko a jego sny? Wspaniale e sni mu sie luna jako Sol.. Szkoda tylko że nie wie nic o gwałcie.. ups,.. cii
      Myślałam, że reakcja luny na grzebanie jego na tych stronach będzie ostrzejsza.. No cóż teraz on se sam pokzebie u sb i wszystko będzie wiedział.. czuje że Simon szybko sie pojawi !!!!!!!!!!!!!
      Masz mega wene oddaj mi jej troche bo nie moge pisac 18stki..
      Do kolejnego
      Niech odcinki cie napędzą. Z Bogiem! ~ Wikary;P Nico heh

      Usuń
  2. Co to wiele mowic (właściwie pisac) - rozdział genialny jak zawsze🤗
    W koncu dowiadujemy sie czegos wiecej o przeszłości Luny, bardzo podoba mi sie motyw powrotu do wspomnień, na zasadzie przezywania go jako chwili obecnej, oryginalny pomysł. Nina mimo swojej niechęci do Matteo, przysłużyła sie mu, zapraszając go do Luny. Moze w koncu przekona sie do niego?
    Wspólna nauka chemii, jak dla mnie zamiast osadów powinni poruszyć temat wzajemnego oddzialowywania sił w fizyce haha, takich jak miedzy nimi
    Za to pożegnanie jak najbardziej w stylu Matteo, a reakcja Luny moze prognozować tylko jedno - Lutteo nadchodzi!💞
    Domyślałam sie, ze to chodzi o Lunke, gdy mowa o jego zaginionej przyjaciółce, ale zakładam ze prawda późno wyjdzie na jaw, niestety.
    Nie bede sie rozpisywać o gramatyce itp, bo nie ma sie tu do czego przyczepić, dodam tylko ze bardzo podoba mi sie narracja w czasie teraźniejszym, jaką tu zastosowałas
    No nic, czekam na nowy rozdział i na jeszcze wiecej Lutteo!

    OdpowiedzUsuń
  3. Juz pislam w innym rodziale ze mam nadzieje ze Maetto odrykrje ze Luna to jego przyjacolka.Niech Maetto nie wroci do Amber.





    OdpowiedzUsuń
  4. Opłacało się czekać te 6 dni (jak dla mnie to długo) na nowy rozdział. Super!!! Nie mogę się już doczekać kolejnego.
    Podoba mi się ta końcówka ze snem i wspomnieniami Matteo. Tak Matteo wszystko wraca bo w końcu odnalazłeś swoją przyjaciółkę, ale jeszcze sam o tym nie wiesz.
    Świetny rozdział❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Opłacało się czekać te 6 dni (jak dla mnie to długo) na nowy rozdział. Super!!! Nie mogę się już doczekać kolejnego.
    Podoba mi się ta końcówka ze snem i wspomnieniami Matteo. Tak Matteo wszystko wraca bo w końcu odnalazłeś swoją przyjaciółkę, ale jeszcze sam o tym nie wiesz.
    Świetny rozdział❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  6. O mój boziu, rozdział jest świetny. Chyba jeden z najlepszych jakie czytałam. Fajnie, że dowiedzieliśmy się o Lunie czegoś więcej. Tamta dziewczyna, przez którą Valente miała wypadek powinna tego pożałować. I było Lutteo! Nina świetnie zrobiła! Czekam niecierpliwie na nowy post. Buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Mega rozdział, chce zobaczyć reakcje Matteo jak sie dowie że Luna to Sol jejciu masz wielki talent
    Pozdrawiam<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny! Cudowny rozdział kochana :* zastanawia mnie kim był ten partner Luny (nawet mam już pewną teorię, ale zapewne mile mnie zaskoczysz :* ) *_* jakie to będzie sweet jak Matteo się dowie, że jego ukochana przyjaciółka z dzieciństwa to Luna <3 nie mogę się tego doczekać ^.^

    PS.wyjeżdżam niedługo i przez dwa tygodnie nie będę w stanie komentować ;) pozdrawiam i życzę weny (ale raczej jej nie brakuje) :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Jedno słowo, jeden gest <3
    Bo ten rozdział jest #TheBest <3
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    soyluna-my-history.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział :)

    Gratuluję w imieniu Redakcji bloga ,, Jestem Luna Polska" Twój blog jako pierwszy doczekał się promocji w postaci recenzji w ramach akcji #CzytajZNami

    Szczegóły tutaj:
    http://jestem-luna-polska.blogspot.com/2016/08/czytajznami-recenzja-1.html

    Pozdrawiam
    Właścicielka bloga: http://jestem-luna-polska.blogspot.com
    Dodo Official

    OdpowiedzUsuń
  11. Odpowiedzi
    1. Cześć, cześć Kwiatuszku ♥
      Rozdział jest Wspaniały!
      Bardzo się cieszę, że pozwoliłaś nam poznać choć trochę przeszłości Luny. To co się wydarzyło było straszne.
      Och Matteo... ;3 Uwielbiam go, po prostu uwielbiam!
      Tak bardzo się cieszę, mega poprawiłaś mi humor :D oglądam odcinki SL po hiszpańsku i kurde byłam teraz zła na Lune XD Ale czytając ten rozdział jakby o tym zapomniałam *-*
      Pozdrawiam cieplutko ;*

      Usuń
    2. Wysłałam Ci maila Kwiatuszku ❤

      Usuń
  12. Jejku!!! Dopiero wczoraj wieczorem poznałam twoją stronę i nie mogłam się od niej oderwać, naraz przeczytałam wszystkie 13 rozdziałów. Wspaniale się je czyta. Mam nadzieję, że wkrótce będzie kolejny superowy rozdział. Poprostu uwielbiam ♡♡♡.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy dodasz 14 rozdział proszę !!! Bo nie mogę się już doczekać!!! Kocham twoje rozdziały ♡♡♡ Życzę weny!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy next?��♡♡♡♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy będzie następny rozdział???
    Bo już nie mogę się doczekać!!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy następny rozdział proszę, nie mogę wytrzymać !!! Poprostu uwielbiam twoje rozdziały. Genialne!!! ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  17. Genialny rozdział! Masz talent! Czekam na następny! :D <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Theme by Lydia