~*~
Zatracona w myślach Luna, wolnym krokiem przemierza alejkę, która prowadzi do miejsca o nazwie Jam&Roller. Uwadze dziewczyny nie umyka widok jeżdżących na wrotkach nastolatków, którzy swoimi popisowymi trikami usiłują zwrócić na siebie uwagę rówieśników. Zafascynowana dziewczyna przystaje na moment, obserwując ich. - Wrotki. Coś, co kochałam ponad wszystko. - myśli, przywołując w swojej pamięci obraz chwil spędzonych w Cancun, z nim u swego boku. Dzięki niemu zaczęła jazdę jako profesjonalna wrotkarka, dzięki niemu wygrała niejeden turniej i dzięki niemu również przestała jeździć.Znienawidziła niegdyś ukochany sport. Na zawsze. Brunetka delikatnie marszczy brwi, biorąc głęboki wdech. - Nigdy więcej tu nie wrócę. Nigdy więcej nie włożę wrotek. - dodaje w myślach, jeszcze przez moment przyglądając się nastolatkom. Odwraca się z zamiarem odejścia, kiedy ktoś staje jej na drodze.
- To już dzisiaj nasze drugie spotkanie. - słyszy głos Matteo tuż nad swoim uchem. Zniesmaczona odsuwa się natychmiast, mierząc go wzrokiem od stóp do głów. - To przeznaczenie. - dodaje Balsano z niezwykłą pewnością siebie w głosie.
- Tak. Zapewne. - pomrukuje Luna, dając mu wyraźny sygnał, że nie jest nim zainteresowana. Mimo wszystko nastolatek się nie poddaje. Wciąż ciągnie swoją bezsensowną gadkę, mając nadzieję, że uda mu się osiągnąć swój cel.
- Ty i ja. Jesteśmy sobie przeznaczeni. Co ty na to, by dwie tak doskonałe osoby spędziły razem wieczór i wybrały się do kina? - pyta z szelmowskim uśmiechem, puszczając do niej oczko.
- Co? Ja i ty? Nigdy w życiu. - wybucha zirytowana Valente, która nie umiała dłużej skrywać w sobie negatywnych emocji, jakie się w niej zebrały.
- Czyli w zaświatach już tak? - Matteo nie daje za wygraną. - Uważaj, by twoje życzenie się nie spełniło. W tym mieście grasuje stado rozwścieczonych wampirów? Łaaa...- syczy, udając potwora, po czym wybucha głośnym śmiechem. Luna również nie potrafi ukryć rozbawienia, uśmiechając się lekko, lecz szczerze.
- Głupi jesteś, wiesz? - mówi przez śmiech, zakrywając oczy dłonią.
- Rozbawiłem cię. To już sukces. - w jego głosie słychać szczyptę radości, ale także dumy jaką odczuwa z powodu rychło zbliżającego się zwycięstwa. - To jak będzie z tym kinem? - pyta, unosząc brew.
- Zapomnij. Muszę wracać do domu. - odpowiada oschle. Jej twarz ponownie przybiera poważny wyraz, a szczery uśmiech zostaje zastąpiony tym sztucznym, ironicznym i chłodnym.
- Więc cię odprowadzę. - proponuje, podjeżdżając bliżej. Dopiero teraz zauważa, że jest na wrotkach. Wcześniej nie zwróciła na to uwagi.
- Nienawidzę wrotkarzy. - prostuje, marszcząc brwi. - Nie chcę mieć z żadnym z was nic do czynienia. - dodaje chłodno, mierząc wzrokiem zaskoczonego Balsano, który nie może wydobyć z siebie ani słowa. Luna szybko odwraca się, czym prędzej odchodząc. Nie może złamać złożonej sobie obietnicy. Nie może znów dać się zwieźć, wykorzystać, by ponownie zapłacić ogromną cenę za swoje błędy. Nie teraz, nie jutro, nie pojutrze.
Zaskoczony niezwykłym biegiem zdarzeń Matteo odprowadza Lunę wzrokiem, nie potrafiąc się otrząsnąć. - Co ona ma do wrotkarzy? - zastanawia się, przywołując w swojej głowie różnorakie teorie spiskowe. - Może któryś z nich ją rozkochał w sobie, a potem rzucił? - uśmiecha się lekko, uważnie przyglądając się znikającej sylwetce Meksykanki. - Nawet nie znam jej imienia. - myśli, choć jest zupełnie pewien, że już ją kiedyś widział, bynajmniej tak mu się wydaje. Mruży oczy, z całych sił wytężając swój umysł. - Kim ona może być? - zastanawia się, rytmicznie uderzając palcami o srebrną poręcz, przy której stoi.
- Coś nie tak z tą laską? - słyszy rozbawiony głos Gastona, który natychmiast podjeżdża bliżej przyjaciela.
- Spotykam ją już drugi raz i mam wrażenie, że jej twarz jest mi skądś bardzo dobrze znana. Zupełnie jakbym znał ją od zawsze. - odpowiada, wciąż wpatrując się w miejsce, w którym jeszcze przed momentem się znajdowała.
- Bredzisz. Zwykła dziewczyna i już. - odpowiada Gaston, wzruszając ramionami.
- Zwykła dziewczyna? To Luna Valente. Absolutny hit, jeśli chodzi o jazdę na wrotkach w Meksyku. W ciągu pięciu ostatnich lat nie przegrała żadnego konkursu, a potem z nieznanych powodów rzuciła wszystko i wyjechała. - piszczy zaintrygowana rozmową chłopaków Jazmin, dokładnie odczytując informacje na temat dziewczyny ze swojego tabletu.
- Co? Pokaż to. - zaskoczony Matteo wyrywa z rąk rudowłosej urządzenie, przyglądając się zdjęciu Luny u boku swojego partnera. - Niemożliwe. - szepcze.
- Co ona tu robi? - pyta podekscytowany Gaston. - Bajerowałeś taką laskę i nie wziąłeś ode mnie autografu? - dodaje z wyrzutem, żartobliwie poklepując przyjaciela po ramieniu.
- To nie to. - szepcze cicho Matteo. Jego serce przepełnia jakieś dziwne, niezidentyfikowane uczucie, którego nie potrafi określić. Czuje jakiś niepokój, mieszający się z ekscytacją i dziecięcą radością. Zupełnie jakby po wielu latach rozłąki spotkał swoją ukochaną siostrę, najdroższą przyjaciółkę z dzieciństwa, której w rzeczywistości nigdy nie miał.
- Co masz na myśli? - słyszy zdziwiony głos Gastona.
- Nie nic. Po prostu...nieistotne. Wydawała mi się znajoma. Podobna do mojej przyjaciółki z dzieciństwa, ale tamta już od wielu lat nie żyje. - odpowiada, lecz nagłe pojawienie się Luny w Buenos Aires wciąż nie daje mu spokoju. - Stanowi dla mnie swego rodzaju zagadkę. - myśli. - Jest niedostępna, ironiczna, dumna, a jednocześnie niezwykle sympatyczna. - dodaje, w charakterystyczny sposób pocierając brodę wskazującym palcem.
- Nie myśl o niej. Jeśli tu zamieszkała, jest szansa, że spotkasz ją jeszcze nie raz. A teraz chodźmy pojeździć. Ambar na ciebie czeka.- mówi Gaston, usiłując wyrwać przyjaciela z niepotrzebnych jego zdaniem rozmyślań na temat Luny. Balsano spogląda na przyjaciela, posyłając mu promienny uśmiech.
- Masz rację stary. - odpowiada, jako pierwszy ruszając z miejsca. - Kto ostatni ten stawia koktajl. - dodaje, niczym strzała mknąc na tor. Nagle dostrzega w tłumie kwiecistą bluzkę Niny, co natychmiast przykuwa jego uwagę. Zmienia kierunek, pędząc w kierunku, przeciskającej się pomiędzy ludźmi nastolatki.
- Nina. Mamy sobie coś do powiedzenia. - przerażona Simonetti słyszy chłodny głos Matteo. Przystaje, zamykając oczy, po czym bierze głęboki wdech, odwracając się przodem do niego. Stoją teraz twarzą w twarz. On dokładnie lustruje ją wzrokiem, podczas gdy ona pragnie się rozpłynąć w powietrzu.
- Będą z tego kłopoty. - myśli zaniepokojona, zamierając ze strachu.
- Widziałem cię dziś w parku z pewną dziewczyną. Nazywa się Luna, Luna Valente. O czym rozmawiałyście? - pyta, krzyżując dłonie. Marszczy brwi, przeszywając dziewczynę mrożącym krew w żyłach spojrzeniem.
- O niczym. Przysięgam. - odpowiada trzęsąca się ze strachu nastolatka, kurczowo ściskając trzymane w dłoniach książki.
- Pamiętasz naszą umowę? - zwraca się do niej, lekko unosząc lewą brew. - Jeśli coś jej powiesz...
- Nigdy w życiu. Ode mnie niczego się nie dowie. - szepcze, ciężko oddychając.
- Oby, inaczej źle się to dla ciebie skończy. - kończy, posyłając jej pełen wyrachowania uśmiech. - Ciao. - dodaje, odjeżdżając. To, co w tym momencie czuje Nina, to strach, niepokój i wściekłość. Czuje się taka samotna i bezradna.
- Jestem tchórzem. - szepcze, siadając przy jednym z wolnych stolików. Opiera łokcie na blacie, ukrywając głowę w dłoniach. - Po co ja się do tego wszystkiego mieszałam? Mogłam po prostu udawać, że o niczym nie wiem. - wyrzucała cobie, przymykając zmęczone życiem oczy. - Potrzebuje prawdziwej przyjaciółki. - wzdycha ciężko. Z jej oczu wypływa pojedyncza, samotna łza, która spływa na blat stolika, pozostawiając po sobie ślad na jej policzku.
- Wszystko w porządku? - słyszy doskonale znajomy głos.
- Tak. - odpowiada, nawet na niego nie patrząc.
- Więc dlaczego płaczesz? - pyta Gaston, posyłając jej zmartwione spojrzenie.
- Wcale nie płacze. Po prostu rozmyślam nad zadaniem z literatury. - odpowiada szybko. Wie, że nie może mu niczego powiedzieć. Matteo wyraził się jasno. Tylko Balsano spośród nich wszystkich zdaje sobie sprawę z tego, że ona zna ich sekret. I tak miało zostać. To sprawa pomiędzy nią i Matteo.
- Na pewno wszystko dobrze? - znów słyszy jego głos, co powoli zaczyna ją doprowadzać do szału.
- Tak! Możesz już sobie iść? Chcę zostać sama. - wybucha, wrzeszcząc na niego bez opamiętania. Przez moment wydaje jej się, że zamieniła się rolami z Balsano. Teraz ona wydaje rozkazy, gnębiąc psychicznie swoją ofiarę. Milknie, zdając sobie sprawę z tego, jak nieodpowiednio się zachowała.
- W porządku. Jak chcesz. - rzuca Gaston, który zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest jej potrzebny. - Niepotrzebnie pytałem. - dodaje, odwracając się. Zanim Nina dochodzi do siebie, chłopak odjeżdża, nie dając jej nawet cienia szansy na jakiekolwiek wyjaśnienia.
- To wszystko jest bez sensu. - wzdycha ciężko Simonetti, zbierając z blatu swoje rzeczy, po czym czym prędzej opuszcza budynek Rollera, by w ten sposób uniknąć kolejnego spotkania z Matteo...i z Gastonem.
Od Autora: I jak wam się podoba rozdział 3? Jak widać, nieco inaczej niż w serialu. Liczę na to, że zaakceptujecie taki bieg wydarzeń. A teraz lecę pisać kolejny rozdział, zanim mam wenę. Całuję ciepło kwiatuszki ♥
Pierwsza <3
OdpowiedzUsuńWrócę potem
Wracam jak obiecałam ( zapraszam do Sb :*) bardzo ciekawi mnie watek tajemnicy domu Bensonów o której wie matteo i Nina. Intrygujące jest to iż gaston jako najlepszy przyjaciel matteo nic nie wie o tym. Nie dziwie sie minie ktora wystraszona groźbami wlocha siedzi cicho i nawet Gastona odtrąca jakby wiedziała ze on nic nie wie. Teoria ? Gastiny hehhe xdd peridia wywącha cos tajemniczego w relacji matteo i niny.. Cos mrocznego przez co będzie musial wybrac miedzy kumplem a Niną... Co do luny i przeszłości matteo mysle ze sie znali jako Sol Benson sióstr Ambar...
UsuńCzytalas ? W piatek 1 lipca opublikuje część tw zamówienia na Lutteo
Moje ♥
OdpowiedzUsuńMoje <3
OdpowiedzUsuńKuurde o.o
UsuńAle się porobiło ...
Teraz już jestem pewna tego, że Matteo jest wampirem albo coś w tym stylu! Jeszcze ten układ z Niną.
Niech ona powie Lunie <3
Lutteo :*
A poza tym...
Myślę, że Luna jest jakąś częścią dzieciństwa Matteo.
Bo przecież skądś musiał ją znać do jasnej ciasnej <3
Sorki, ale to tylko taka moja ekscytacja
bo rozdział jest wspaniałyy.
I z niecierpliwością czekam na kolejny :)
Buziaki :* :*
Juliaa
Wow. Akcja się rozkręca. Czekam na next.😀
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac jak sprawy sie potoczja dlaczego Lunita nie lubi wrotek .Jaki srekert ma Nina i Maetto ? Nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu
OdpowiedzUsuńSuper!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCudo *-*
OdpowiedzUsuńLuna wielka wrotkarka ;))
Biedna ;cc
Matteo ma sekret. Luna to jego dawna przyjaciółka?
I o co chodzi z tymi wampirami itd.?
#Kylienicniekuma
Boski ^_^
Kylie. 😈
Te wampiry to tylko domysły czytelników. Nic więcej. Wampirów u mnie nie będzie :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMega! Kiedy next?
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy blog
OdpowiedzUsuńNotatki pięknie napisane
Wszystko idealne:-]
I to lubie;-)
Pozdrawiam i życzę weny
Sylwka<3
♡.♡
OdpowiedzUsuńPodoba mi się motyw Luny jako zawodowej wrotkarki.
Nina i Matteo mają jakąś tajemnicę. Ciekawość zżera mnie od środka ;)
I dlaczego Matteo, tak bardzo nie chce, aby Luna poznała ten ich sekret? Przecież prawie się nie znają. ( Chociaż mam nadzieję, że w dzieciństwie byli najlepszymi przyjaciółmi.)
Luna pójdzie do tej starej posiadłości Bensonów, prawda?
Czekam na kolejny rozdział.
PS. Wiem, że już komentowałam, ale musiałam tamten usunąć. :)
Ahhh jakie to wszystko jest wspaniałe <3 twój styl pisania, wszystkie tajemnice, niedomówienia i oczywiście paringi ^.^ uwielbiam twoje opowiadania 💗
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział!!! Już nie wiem co pisać, tak mnie wciągnęła, że już nie wiem co pisać
OdpowiedzUsuńWow,tylko jedna wada - za krótkie rozdziały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Felicity For NOW