- Pięknie. Kto to? - słyszy głos Gastona, który zajmuje miejsce obok niej.
- Sama nie wiem. - stwierdza, uważnie oglądając obrazek. - Podoba ci się? - przenosi na niego wzrok, posyłając mu nieśmiały uśmiech.
- Jest piękny. - stwierdza, muskając czubek jej nosa. - Masz prawdziwy talent. Nie myślałaś, by po ukończeniu szkoły wybrać się na Akademię Sztuk Pięknych? - dodaje, odwzajemniając jej uśmiech.
- Nie jestem Picassem, by się tam dostać. - odpowiada Nina, chowając obrazek do granatowej teczki. - Jak tu wszedłeś? - zmienia temat, rozglądając się po ogromnym ogrodzie, otaczającym jej dom.
- Twoja mama mnie wpuściła. - odpowiada.
- Już wróciła? - pyta wyraźnie zaskoczona. - Dziwne. - stwierdza po chwili namysłu.
- Nie sama. - odpowiada. Nina posyła chłopakowi zaintrygowane spojrzenie. Malujące się na jej twarzy zaciekawienie, wyraźnie go bawi, gdyż wybucha cichym, stłumionym śmiechem. - Jest ze swoim nowym...kolegą. - wyjaśnia. Simonetti wywraca oczami. Z jej ust wydobywa się ciężkie westchnienie.
- Ach, tak. - stwierdza. - Ta znajomość mi się nie podoba. Od kiedy szefowie wielkich korporacji umawiają się ze swoimi sekretarkami? - zwraca się do niego.
- A ty? Od kiedy dzielisz ludzi na klasy? - odpowiada pytaniem na pytanie. - Powinnaś dać mu szansę. A co, jeśli naprawdę zależy mu na twojej mamie? - dodaje.
- Nie darzę go sympatią i to się nigdy nie zmieni. - mówi z niezwykłą pewnością siebie.
- To samo mówiłaś o mnie. - wypomina jej.
- To co innego. - wyjaśnia. - Lepiej chodźmy do kina, zamiast się kłócić. - mówi, wstając z miejsca.
- A może dla odmiany, wrotki? - proponuje, uważnie przyglądając się reakcji dziewczyny.
- Wrotki? - marszczy czoło. - Przecież wiesz, że nie umiem jeździć. - dodaje. Chłopak posyła jej uroczy uśmiech, ukazując szereg śnieżnobiałych zębów.
- Nauczę cię. - odpowiada, pociągając ją za sobą.
- Nie zgadzam się! Przyspieszona śmierć nie jest mi do niczego potrzebna. Mam wiele planów na przyszłość. - żywo gestykuluje, wymachując rękoma.
- Właśnie dlatego cię nauczę. - uśmiecha się Gaston, z niedowierzaniem kręcąc głową.
- Gaston! - z jej ust wydobywa się cichy pisk.
- Idziemy i już. - upiera się, ciągnąc ją za sobą. Dziewczyna wywraca oczami, lecz mimowolnie na jej twarzy pojawia się uśmiech. Perspektywa spróbowania czegoś zupełnie nowego niezmiernie ją nęci, sprawiając, iż jak najszybciej pragnie znaleźć się w Jam&Roller. Od zawsze była ambitna i pełna pasji. Po prostu kocha wciąż się uczyć, próbować nowych dań, poznawać to, co do tej pory było dla niej tajemnicze, nieznane. Urok Peridy dodatkowo sprawia, że brunetka nie potrafi mu odmówić. Z każdym dniem ufa mu coraz bardziej i jest pewna, że nie ma złych intencji wobec niej.
~*~
W Jam&Roller jak zwykle o tej porze panuje huk i gwar. Ludzie krzątają się pomiędzy stolikami, krążąc do toalet i zamawiając pyszne koktajle, które przynoszą temu miejscu prawdziwą sławę. Nina niepewnie wchodzi do środka, rozglądając się wokoło. Nic się tu nie zmieniło od jej ostatniej wizyty. Na jej twarz wkrada się szeroki uśmiech. - To co? Zaczynamy? - słyszy za sobą głos Gastona. Czuje jego gorący oddech na swojej szyi, który pali ją od wewnątrz, sprawiając, iż ma ochotę cała się rozpłynąć. Przymyka oczy, oddając się tej dzikiej przyjemności, lecz po chwili otwiera je. Bierze głęboki wdech i odwraca się do niego, niepewnie kiwając twierdząco głową.
- Zaczynamy. - potakuje, kierując się w stronę szatni. Wita się z rudowłosym nastolatkiem, stojącym za ladą, który podaje jej parę, dopasowanych wrotek. Ostrożnie podnosi sprzęt, oddalając się kilka kroków przed siebie. Zajmuje miejsce na wielkiej, kolorowej ławie i zdejmuje buty. Zakłada wrotki. Z zażenowaniem wpatruje się w nie, nie wiedząc, co robić dalej.
- Pomogę ci. - uśmiecha się Gaston, który po chwili dołącza do niej. - Musisz je mocno zasznurować. Wrotki powinny ciasno przylegać do twoich stóp. Jeśli będą za luźne, ryzyko nabawienia się niepotrzebnej kontuzji, wzrośnie. - wyjaśnia. Przykuca obok Simonetti i z ogromną precyzją, wiąże jej wrotki. Unosi wzrok, napotykając jej uśmiech, który bez zastanowienia odwzajemnia. - A teraz kask. - przypomina jej, podając granatowy hełm. Dziewczyna drżącymi rękoma sięga po ciemny kask, ostrożnie zakładając go na głowę. Posyła Gastonowi nieśmiały uśmiech, skromnie spuszczając wzrok na podłogę.
- Gotowa? - słyszy jego ciepły, melodyjny głos, który rozkosznie pieści jej uszy. Wzdycha głęboko, nabierając sporej ilości powietrza do płuc.
- Gotowa. - stwierdza po chwili, ujmując jego wyciągniętą w jej kierunku, dłoń. Perida lewą dłonią obejmuje jej talię, od czasu do czasu zatapiając wzrok w jej lekko zarumienionej twarzy. Czuje, jak przez jej ciało przebiega dreszcz pod wpływem jego dotyku, co sprawia mu niebywałą przyjemność.
- A teraz ostrożnie suń do przodu. To nie takie trudne. - przekonuje, pragnąc zachęcić swoją towarzyszkę do podjęcia pierwszych kroków. Dziewczyna niepewnie rusza przed siebie, przez cały czas kurczowo trzymając jego ramię, które zapewnia jej stabilizację. Wolniutko wyjeżdża z szatni, zatrzymując się przed prowadzącymi na tor, stalowymi barierkami. Opiera na nich ciężar swojego ciała, oddychając z ulgą.
- Rezygnuję. - oświadcza, niepewnym spojrzeniem obejmując błyszczącą taflę parkietu.
- Nie ma takiej opcji. - słyszy jego pewny głos. - Ruszamy dalej. - dodaje uparcie, lekko popychając ją przed siebie. Nina uważnie stawia na torze pierwsze kroki, co przychodzi jej z niebywałą trudnością. Jej nogi stają się miękkie, zupełnie jakby ich materiałem budulcowym nie była tkanka kostna, a owocowa galaretka.
- Nie pochylaj się do przodu i nie patrz pod nogi! - krzyczy Gaston, podążając za nią krok w krok. Podjeżdża do niej. Prostuje jej plecy i unosi podbródek do góry. - Patrz przed siebie, to ułatwi ci koncentrację i utrzymanie uwagi. - zapewnia, posyłając jej ciepły uśmiech. Dziewczyna kiwa zrozumiale głową i po raz kolejny próbuje przejechać kilka metrów.
- Świetnie! - chwali ją Gaston. - A teraz puść barierkę i spróbuj sama. - dodaje z rozbawieniem. Nina przełyka nerwowo ślinę. Na myśl, że za chwilę zostanie zmuszona do samodzielnej jazdy dostaje spazmatycznych drgawek. W jej oczy wkrada się strach, który z każdą chwilą narasta, ustępując miejsca prawdziwemu przerażeniu.
- Ja...jaa..- jąka się, przysłaniając usta dłonią.
- Dasz radę. - zapewnia ją, kładąc obie dłonie na jej ramionach. Spogląda jej poważnie w oczy, starając się wlać w nie odrobiny pewności siebie, której Ninie brakuje. - Uwierz w siebie. - uśmiecha się. Odjeżdża sto metrów dalej, gestem ręki zachęcając ją do wykonania ruchu. Ledwo stojąca na wrotkach brunetka, wzdycha głęboko. Prostuje plecy i unosi głowę według wskazówek Gastona. Ostrożnie, jakby wchodziła do gorącej wody, jedzie przed siebie. Wyciąga dłonie wzdłuż ciała, co ułatwia jej utrzymanie równowagi. Z każdym, kolejnym, przejechanym centymetrem, staje się coraz śmielsza. Uśmiecha się, wyraźnie zadowolona ze swoich starań. Na chwilę zapomina o dawanych przez Gastona, wskazówkach i daje się ponieść płatającej figla wyobraźni, co dla Niny nie kończy się zbyt fortunnie. Wystarczy jeden, nieostrożny ruch, który powoduje, że wpada w poślizg, co pewnie skończyłoby się upadkiem, gdyby nie refleks Peridy. Nastolatek w ostatniej chwili łapie Niną, posyłając jej poważne spojrzenie.
- Jesteś zbyt ambitna. - oznajmia. - Najpierw opanujmy podstawy, dobrze? - zwraca się do niej, pomagając jej wrócić do pozycji pionowej.
- Chcę wrócić do domu. - odpowiada Simonetti, lecz Gaston natychmiast posyła jej przeczące skinienie głowy.
- To nie takie trudne. - mówi. Lewą dłoń układa na jej talii, a prawą ujmuje jej rękę. - Patrz na mnie. - mówi, sunąc po gładkiej powierzchni wrotkowiska. Lekko popycha wiotkie ciało Niny, która próbuje naśladować wykonywane przez nastolatka kroki, z ogromną precyzją i zaangażowaniem. Chłopak cierpliwie wytyka jej podstawowe błędy i pokazuje sposoby ich unikania. Simonetti z uwagą pochłania każde, jego słowo, za każdym razem kiwając twierdząco głową. Z każdą, kolejną minutą idzie jej coraz lepiej. Wprawdzie jej ruchy wciąż pozostają niezgrabne i pełne niepewności, lecz przynajmniej nie przewraca się, co uważa za pierwszy, poważny sukces. Przemierza tor od barierki, do barierki, co chwila się zatrzymując. Odwraca się, poszukując Gastona, który jak zwykle zapewnia brunetkę, że idzie jej coraz lepiej. Jego pozytywne słowa dodają jej werwy i wiary w siebie. Sprawiają, że ma ochotę jeździć dalej, byle by usłyszeć z jego ust pochlebną opinię.
~*~
Po długiej i wyczerpującej nauce jazdy, Nina w końcu decyduje się na przerwę. Samodzielnie już rusza w kierunku szatni, zajmując miejsce na kolorowej ławie. Gaston bez słowa podąża za dziewczyną, przysiadając obok. - Mówiłem, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. - uśmiecha się. Sięga po leżącą obok butelkę wody, którą otwiera. Upija kilka łyków i podaje ją Ninie. - Chcesz? - rzuca. Dziewczyna bez wahania odbiera naczynie, a następnie opróżnia je do połowy. Jest wykończona. Doskonale odczuwa każdy mięsień jej kończyn dolnych, których ból dręczy ją od kilku minut.
- Moja kondycja jest fatalna. - wzdycha, masując obolałe mięśnie.
- Więc należy ją poprawić. - odpowiada Gaston z szaleńczym błyskiem w oku. Nina marszczy brwi, bacznie przyglądając się swojemu chłopakowi. Pragnie wyczytać coś z jego twarzy, jednak doskonale maskuje swoje emocje.
- Co masz na myśli? - pyta, mrużąc oczy.
- Niespodzianka. - uśmiecha się. Przystępuje do rozwiązywania wrotek, które po kilku sekundach odkłada do szafki. - Pizza? - proponuje, na co Nina chętnie się zgadza. Słyszy taniec jej kiszek w swoim żołądku, które wygrywają głośnego marsza. Potrzebuje energii, którą w większości spożytkowała na jazdę.
- Jasne, pod warunkiem, że..- zaczyna, lecz zniecierpliwiony Gaston nie pozwala jej dokończyć. Wywraca oczami i wybucha śmiechem.
- Tak wiem. Owoce morza. - kończy za nią, kręcąc z niedowierzaniem głową. - Twoja ulubiona. - dodaje pogodnie. Nina zakłada złociste baletki i zdejmuje kask, który razem z wrotkami oddaje Nico. Gaston otacza ją ramieniem, na co Nina lekko się rumieni, lecz to nie przeszkadza Peridzie. Wręcz przeciwnie, uważa to za słodki akt nieśmiałości ze strony brunetki.
- Całkiem fajne te wrotki. - mówi Simonetti, przenosząc swoje, ciemne, brunatne oczy wprost na twarz Gastona.
- Wiedziałem, że ci się spodoba. - odpowiada z triumfalnym uśmieszkiem, jaki maluje się na jego wyraźnie zadowolonej twarzy. Nastolatkowie oddalają się od Jam&Roller wolnym, rytmicznym krokiem. Rozkoszują się swoją, wzajemną obecnością, cichymi uśmieszkami i jednoznacznymi spojrzeniami, które wprawiają ich w stan niezrównanej euforii. Skręcają w alejkę parkową, która jest swego rodzaju skrótem, prowadzącym do ich ulubionej, włoskiej pizzerii, w której bez opamiętania potrafią przesiadywać godzinami. Czasem nawet do zamknięcia lokalu. Szef, Marco Di Pietro, rodowity Włoch, doskonale zna Gastona i Ninę, którzy od pewnego czasu są jego najczęstszymi i najlepszymi klientami. Z uśmiechem wita ich serdecznie w swoich progach, często goszcząc specjalnym rabatem lub szerokim uśmiechem. Nastolatkowie spoglądają przed siebie. Na rogu uliczki widnieje budynek w kolorowych, żywych barwach z ogromnym szyldem nad głównym wejściem. Wymieniają między sobą krótkie spojrzenia, po czym zacieśniają uścisk. Nie zdają sobie jednak sprawy z tego, że mają niewygodnego obserwatora, który nie jest zbyt zadowolony z ich szczęścia.
- Harry, potrzebuję porady. Tak, chodzi o Ninę. To pilne. - mówi mężczyzna, wykonując bardzo ważny telefon. Wsłuchuje się uważnie w brzmiący po drugiej stronie słuchawki, głos. Na jego twarzy zakwita chytry uśmieszek. - Dzięki. Widzimy się w przyszłym tygodniu. - dodaje, wyraźnie zadowolony z obecnego obrotu spraw. Wsuwa urządzenie do kieszeni brązowych sztruksów, po czym rusza w kierunku swojego mieszkania.
Od Autorki: Calutki o Gastinie! Należy im się, ostatnio bardzo ich zaniedbałam, na rzecz Lutteo oczywiście. Jak myślicie, jak zakończą się problemy Niny i Any? Podpowiem Wam, że szykują się ciężkie chwile dla panny Simonetti. W sumie to nie zdradzam już więcej. Lecę. Pozdrawiam, Marlene ♥
Ciesze sie ze Nina zaczela jedzic na wrotkach . Nina powinna isc za glosem serca i zastownic sie nad przyszla szkola sama .To takie slodkie Nina malowala przy Gastonie. Juz sie boje co Gaston i jego kolega wymslil zeby pomoc Ninie.
OdpowiedzUsuńNo nie, a co to za obserwator. Łapy precz od Niny! A było tak pięknie. Calutki rozdział o Gastinie, ach, po prostu cudownie. Oni są razem tacy słodcy. Nieśmiałość Simonetti w niektórych momentach jest tak urocza, no i Perida. Widać, że darzy ją silnym, prawdziwym uczuciem. Uwielbiam ich. No i jeszcze Ana. Cóż, mam nadzieję, że ten szef jej nie skrzywdzi ani nie wykorzysta. Może Gaston ma rację i faktycznie zależy mu na mamie Niny. No co tu dużo mówić? Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Buziaki kochana ♥
OdpowiedzUsuńGenialny ❤
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
Z każdym kolejnym rozdziałem, wydaje mi się że są one coraz lapsze. I nie mylę się. Na prawdę widać to jak się starasz i dopracowujesz każdy szczegół.
OdpowiedzUsuńOd początku tej historii, bardzo się poprawiło Twoje pisanie na lepsze. Widać, że lubisz to robić i oddajesz się temu. Masz ogromny talent do pisania. I z każdym kolejnym zadaniem, które napiszesz do kolejnego rozdziału, polepszasz swoje pisane.
Chciałam Ci podziękować za to, że piszesz to opowiadanie. Dzięki niem paterze inaczej na inne rzeczy, lepiej oczywiście.
Ogólnie ten rozdział jak pozostałe są dla mnie; wspaniałe, genialnie, niesamowite, boskie, magiczne i tajemnicze.
Pisz tak dalej i rozwijaj swój talent pisarski. Ja zawsze je czytałam, czytam i będę czytać.
Nawet na wattpad zaczęłam czytać Twoją nową historie, która jest nieziemska.
Czekam na dalszą część tego opowiadania i mam nadzieje, że stworzysz jeszcze wiele innych historii, które będę jesz lepsze.
������
~S.J.A.S.~
Słodcy są <3
OdpowiedzUsuńPs dodasz link do twojego opowiadania na wattpadzie? :)
Usuńwystarczy kliknąć w ten obrazek z boku po lewej stronie, gdze pisze wattpad. :)
UsuńUwielbiam *.*
OdpowiedzUsuńUrocza z nich para <3
OdpowiedzUsuńHmm czy ojciec Niny voś kombinuje boję się o nią i jej związek z Gastonem...
Do nexta :)
To opowiadanie jest CUDOWNE <3
OdpowiedzUsuńCudowna gastinka😍
OdpowiedzUsuń