30 grudnia 2016

Rozdział 5




~*~
Wnętrze niegdyś ulubionego toru wrotkarskiego nastolatki przez półtora roku wiele się nie zmieniło. Kolorowe ściany emanujące radością, idealnie dopasowane do ścian, żółte rzędy siedlisk dla publiczności i błyszcząca, granatowa podłoga toru. Moc kolorów sprawiała, że to miejsca wydawało się Lunie magicznym, przepełnionym pasją i szczęściem. Od dziecka kojarzyło się jej z tym, co najlepsze, z tym co stanowiło esencję jej dotychczasowego życia. Z jej ust wydobywa się ciche westchnienie.
- Z tym miejscem związane jest tyle wspomnień. - myśli, ciepło się uśmiechając. Przejeżdża dłonią po srebrnej poręczy i odruchowo spogląda w kierunku toru.
- No już. Idziemy do managera. - ponagla ją Simon, który gestem dłoni wskazuje na znajdujące się po prawej stronie drzwi. Brunetka spogląda na nie niechętnie. Nigdy nie lubiła Mike'a. Był oschły i przepełniony żądzą zgromadzenia jak największego majątku. Nie liczył się z uczuciami wrotkarzy. Gdy tylko któryś z nich złapał poważniejszą kontuzję, natychmiast zostawał wyrzucony w trybie natychmiastowym, tylko dlatego, że chwilowo przestał przynosić zysk zespołowi. Luna na własnej skórze przekonała się jak to jest należeć do grona zużytych, popsutych zabawek, które wymagają dłuższej naprawy w postaci hospitalizacji. A że taka naprawa zajmuje zbyt wiele czasu, bardziej opłacalne jest wymienienie zawodnika na lepszy model. Dziewczyna z niechęcią wraca do tych szokujących wspomnień. Nigdy nie przypuszczała, że tak szybko pojawi się w progach Young Skaters. Wszystko dzieje się zbyt szybko. Nie do końca jest pewna, czy znów chce jeździć, reprezentować barwy klubu zarządzanego przez Mike'a, lecz postawiona pod ścianą nie ma większego wyboru. Czuje się wykorzystana, lecz także zagubiona. Powoli traci grunt pod nogami, kłamstwa, dzięki którym udało jej się uciec do Meksyku, zaczynają ją dopadać w postaci zwisającego nad nią fatum. To niebezpieczne, lecz jakże ryzykowne zagranie. Ulega szantażowi, by uchronić siebie przed zemstą Sharon. Niepewnym krokiem podąża za Simonem, do biura managera, a zarazem trenera zespołu. Simon delikatnie puka do drzwi, a słysząc ciche "proszę", obniża klamkę i wchodzi do środka.
- Znalazłem idealną partnerkę. - wyjaśnia z szerokim uśmiechem, dostrzegając na twarzy mężczyzny niecierpliwość i lekką irytację.
- Tak? Kim ona jest? - unosi brew i zaciekawiony słowami chłopaka, odkłada stos papierów, które jeszcze kilka sekund temu kurczowo dzierżył w dłoniach.
- Luna Valente. - odpowiada, odsłaniając chowającą się za jego plecami dziewczynę. Mike z uwagą przypatruje się onieśmielonej dziewczynie, która nie zaszczyca go nawet przelotnym spojrzeniem.
- Luna Valente..- stwierdza, z uznaniem wpatrując się w radosną twarz Simona. - Całkiem niezły pomysł.  - stwierdza z przekąsem. - To będzie prawdziwy hit. Gwiazda powraca na szczyt. - rozkłada szeroko ręce, wyobrażając sobie zadowolenie prasy i setki okładek, na których będzie widnieć twarz dziewczyny. - Witamy w zespole. - zwraca się do dziewczyny. Wstaje z fotela i podchodzi bliżej niej. Ściska jej dłoń i znów kieruje się w stronę biurka. Otwiera jedną z szuflad i wyjmuje z niej kilka kartek papieru spiętych ze sobą. - Wystarczy jeden podpis. - posyła jej ciepły, lecz sztuczny uśmiech i podsuwa pod nos długopis. Luna przełyka nerwowo ślinę. Spogląda raz jeszcze na Simona, który wskazuje dłonią na telefon, co oznacza, że gdy tylko zrezygnuje, Sharon Benson w szybkim tempie dowie się, gdzie przebywa jej "ukochana" siostrzenica. Dziewczyna z rezygnacją podnosi długopis i drżącymi dłońmi podpisuje świstek, bez czytania go. Jest bowiem pewna, że od roku nic się nie zmieniło. Znała Mike'a i wiedziała, że należał do typu leniwca, który nic nie robiąc, pragnie zbić fortunę. Jest niemal całkowicie pewna, że podpisuje standardową umowę na czas nieokreślony, którą może zerwać, wtedy, jeśli tylko poczuje taką potrzebę. Mike szybko zabiera kartkę sprzed jej oczu, jakby bał się, że dziewczyna za chwilę się rozmyśli.
- Co tu jeszcze robicie? Na trening. - dodaje władczym tonem, wskazując dwójce nastolatków drzwi. Simon uśmiecha się szeroko i salutuje managerowi, na znak, że w trybie natychmiastowym zamierza wykonać jego rozkazy, co niezwykle przypada mężczyźnie do gustu.
- Idziemy. - zwraca się do Luny, prowadząc ją na tor.
- Valente. Moja, mała maszynka do nakręcania biznesu. - Mike odprowadza brunetkę wzrokiem, chytrze się uśmiechając. W myślach widzi siebie, jako dobrze ubranego mężczyznę z pociętymi palcami od liczenia zarobionej gotówki. Ten widok podoba mu się i to bardzo, wprawiając w doskonały nastrój przelotnej radości.

~*~
Nina od dobrych dwudziestu minut nieustannie próbuje się skontaktować z Luną, pozostawiając jej setki wiadomości głosowych. Dzwoniła także do jej dziadków, lecz żadne z nich nie wie, gdzie aktualnie przebywa brunetka.
- To bez sensu. Lepiej, jeśli już pójdę. - stwierdza zrezygnowany Matteo, wstając z kanapy.
- Nie! W żadnym razie! Musimy ją powiadomić o tym, co tu się dzieje. Luna powinna się dowiedzieć, że jest już całkowicie bezpieczna. - wyjaśnia Simonetti.
- Masz rację, ale skoro nie odpowiada, najwyraźniej nie chce utrzymywać z nami kontaktu. - wtrąca Gaston, lecz przepełnione złością spojrzenie Niny sprawia, że nastolatek po kilku sekundach zmienia zdanie. - Masz rację kochanie, koniecznie musimy się z nią skontaktować. - odpowiada szybko, unosząc dłonie w geście obronnym. Matteo uśmiecha się pod nosem, z niedowierzaniem przypatrując się przyjacielowi. - No co? - pyta zdziwiony wzrokiem Balsano, Perida.
- Pantoflarz. - mówi przez śmiech Matteo.
- Gdybyś miał przy sobie tak surową dziewczynę, jak panna Simonetti, sam chowałbyś się po kątach, chcąc uniknąć kolejnej awantury. - wyjaśnia, przyciszając głos.
- Kiedyś miałem. - stwierdza ponuro chłopak, nostalgicznie wpatrując się w ekran komórki, na której ekranie wciąż widnieje ich wspólne zdjęcie.
- Wciąż masz. - przypomina mu Gaston. - Nie zerwaliście. Pewne sytuacje zmusiły was do fizycznego rozstania, lecz tu..- wskazuje na serce. -..wciąż jesteście razem. - dodaje, poklepując przyjaciela po ramieniu. Balsano nagradza nastolatka ciepłym uśmiechem. Jego słowa niezwykle motywują młodego Balsano, do podjęcia wszelkich środków, dzięki którym zdoła skontaktować się ze swoją ukochaną.
- Luna! Dzwoniłam dwadzieścia pięć razy, dlaczego nie odbierałaś?! - do uszu chłopaków dochodzi rozpromieniony głos Niny. Oboje przenoszą na nią wzrok, obserwując, jak z wrażenia wstaje z kanapy i podchodzi do okna, przykładając słuchawkę do ucha. - Tak, wiem, nie powinnam do ciebie dzwonić, ale mam dla ciebie istotne wieści. - oznajmia z entuzjazmem. Matteo podrywa się z kanapy, podchodząc do Niny. towarzyszy jej na każdym kroku, czekając, aż w końcu Simonetti pozwoli mu przejąć słuchawkę. - Co?! Co zrobiłaś? Luna zwariowałaś?! - w pomieszczeniu rozlega się przeraźliwy krzyk Niny. Grymas, który pojawia się na twarzy brunetki świadczy jedynie o tym, że nie jest zadowolona z odpowiedzi Valente. Brunetka w myślach analizuje absurdalne i lekkomyślne postępowanie przyjaciółki, którego wcale nie pochwala. Matteo przygląda się Ninie uważniej, usiłując za wszelką cenę wyczytać coś z jej twarzy, lecz na próżno. - Luna, czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, że od wczoraj Sharon siedzi w więzieniu? - mówi do słuchawki, wciąż trzymając chłopaków w tajemniczy. Matteo wymienia z Gastonem przelotne spojrzenie. W odpowiedzi napotyka bezradny uśmiech, co wcale nie poprawia mu nastroju.
- Rozłączyła się! - krzyczy rozwścieczona Nina, starając się opanować narastające w niej zdenerwowanie.
- Dlaczego nie pozwoliłaś mi z nią porozmawiać? - pyta nieco zirytowany Matteo.
- Kiedy poinformowałam ją o aresztowaniu Sharon, po prostu odłożyła słuchawkę. - wyjaśnia Simonetti, nie potrafiąc zrozumieć impulsywnego postępowania przyjaciółki. - Myślę, że powinieneś do niej zadzwonić i porozmawiać w cztery oczy. - zwraca się do Matteo. Pochyla się nad biurkiem i szybko notuje coś na małej, niebieskiej karteczce. - Oto jej numer. - wsuwa mu papierek do ręki, posyłając znaczące spojrzenie.
- Masz rację. - stwierdza, posyłając brunetce łagodny uśmiech.
- Może przynajmniej ciebie posłucha. - z ust Simonetti wydobywa się głośne westchnienie. Powoli zajmuje miejsce obok Gastona, który otacza ją ramieniem. Matteo nie wiedząc, co znaczą wypowiedziane przez Ninę słowa, uważnie przygląda się brunetce.
- Lepiej pójdę do siebie. - stwierdza, po czym posyła przyjaciołom ciepły uśmiech. Bez zbędnych słów, opuszcza pokój Niny i kieruje się do wyjścia. Pragnie jak najszybciej usłyszeć jej głos, porozmawiać z nią. Na osobności.

~*~
Gdy tylko Matteo opuszcza dom Niny, brunetka natychmiast zrywa się z miejsca i sięga po telefon. Teraz spokojnie może porozmawiać z przyjaciółką, bez obaw, że Matteo dowie się o jej nowym, absurdalnym pomyśle.
- Co robisz? - pyta zaskoczony Gaston, mrużąc oczy.
- Musimy porozmawiać z Luną. - wyjaśnia pospiesznie.
- Ale Matteo...-zaczyna, lecz Simonetti nie pozwala mu dokończyć.
- Matteo nie może się o tym dowiedzieć, jasne? Przynajmniej dopóki, Luna nie wyjaśni mi wszystkiego. - mówi, posyłając mu znaczące spojrzenie.
- O co chodzi? - pyta Perida, nic nie rozumiejąc z wypowiedzi swojej dziewczyny.
- Luna wróciła do Young Skaters. - odpowiada oburzona Nina. - Musimu wybić jej ten pomysł z głowy, nim Matteo się dowie, inaczej to będzie kompletna katastrofa. - dodaje, na moment wstrzymując oddech. Wybiera numer przyjaciółki, która po upływie trzech sygnałów odbiera.
- Teraz na spokojnie wyjaśnij mi, o co chodzi z Young Skaters. - mówi Nina zachęcającym tonem swego głosu.
- Na plaży spotkałam Simona, który zagroził, że jeśli nie zastąpię jego partnerki, zadzwoni do Sharon i poinformuje ją, gdzie jestem. - słyszy zrezygnowany głos Luny.
- I zgodziłaś się? - pyta zaskoczona Nina.
- Podpisałam umowę. - odpowiada Luna. - Skąd miałam wiedzieć, że Sharon..-zaczyna. W jej głosie słychać złość i smutek zarazem.
- Nie możesz się jakoś wycofać? - pyta Simonetti, nie kryjąc zdziwienia.
- Jeszcze przed chwilą myślałam, że tak. Oszukali mnie i wsunęli do podpisu umowę na 2 lata. - mówi dziewczyna, dławiąc kumulujące się w jej oczach łzy.
- I co teraz? Musisz powiedzieć Matteo. - stwierdza Nina bez namysłu.
- Matteo...- wzdycha zrezygnowana Valente. - Muszę z nim jak najszybciej porozmawiać. - dodaje po chwili.
- Wiem kochana. Musisz mu wszystko wyjaśnić. Razem znajdziemy wyjście z sytuacji. - mówi Nina, starając się pocieszyć przyjaciółkę.
- Moja mama jest prawnikiem. Kiedy dostaniesz kopię tej umowy, wyślij mi ją na e-maila. - wtrąca Gaston.
- Gaston jest z tobą? - pyta zaskoczona Luna.
- Tak, ale spokojnie. On nam pomoże. - wyjaśnia Simonetti. Kątem oka spogląda na chłopaka  posyła mu pełen wdzięczności uśmiech, który natychmiast odwzajemnia.
- Muszę kończyć. Simon przyszedł. Idę trenować. Zadzwonię wieczorem. - mówi szybko, po czym przerywa połączenie, nie pozwalając przyjaciołom na pożegnanie się  z nią.
Gaston wymienia z Niną kilka zdziwionych spojrzeń, po czym Simonetti odkłada komórkę na biurko.
- To wszystko jest takie dziwne. - stwierdza po chwili. - Nie sądzisz? - zwraca się do chłopaka.
- Simon zapewne doskonale wiedział, że Sharon została aresztowana. Cała Ameryka Łacińska huczy o tym przez ostatnią dobę. - zauważa bystrze.
- Więc, jakim motywem się kierował? - zastanawia się Nina.
- To proste. - odpowiada Gaston. - Chciał uniemożliwić Lunie wyjazd do Argentyny, do Matteo. - dodaje po chwili.
- Tylko dlaczego? - pyta dziewczyna.
- No właśnie. Dlaczego? - zastanawia się Perida, który nie potrafi zrozumieć postępowania Alvareza. - Sama mówiłaś, że rzucił Lunę, gdy przestała mu być potrzebna. - zwraca się do dziewczyny, która w odpowiedzi kiwa nieśmiało głową.
- Ale teraz, gdy z Matteo przeszła do finału, zrozumiał, że źle postąpił. - odpowiada Nina. - Jest żądny sławy i fortuny, a Luna może okazać się jego kluczem do sukcesu. - dodaje nieco pewniej. W mig rozgryzła psychikę chłopaka, która jest tak prosta, że nastolatka potrafi czytać z niego jak z otwartej księgi. - A co z konkursem? Matteo wystartował? - zwraca się do Gastona.
- Nie, ale Tamara załatwiła mu występ z Victorią Navarete. Zastąpi jej partnera, który doznał kontuzji. - wyjaśnia. - Myślę, że Matteo ma prawdziwy talent i zasługuje na to, by rozpocząć wymarzoną karierę wrotkarską. - dodaje, po czym lekko całuje czoło Niny. - Kino? - pyta.
- Pod warunkiem, że ja wybiorę jakiś wartościowy film. - odpowiada Simonetti. Chłopak przystaje na jej warunek, posyłając jej ciepły uśmiech.
- Zgoda. - odpowiada, po czy wstaje z kanapy. Z każdym dniem stara się coraz mocniej, by ich relacje nie uległy pogorszeniu, a wręcz przeciwnie. Wciąż podążały ku dobremu.


Od Autorki: I mamy piąteczkę. Powiem szczerze, że szybko uwinęłam się z tym rozdziałem. Machnęłam go w godzinkę, co chyba jest moim rekordem. Luna uziemiona w Cancun? I kim jest tajemnicza Victoria Navarete? Czy Matteo zmierzy się z Luną i Simonem w konkursie między krajami Ameryki Łacińskiej? No cóż, może tak, może nie. Kolejne rozdziały Wam to pokażą i zbliżająca się bodajże w rozdziale siódmym niespodzianka. Miła niespodzianka. Pozdrawiam, Marlene ♥

PS: Od dzisiaj nie zajmuję już miejsc :) 

13 komentarzy:

  1. Już się martwiłam, że nie dodasz rozdziału, ale jest. Jest wspaniały jak wszystkie poprzednie.
    Ale się porobiło. Luna podpisała umowę. Nie dobrze. :( Jeszcze nie wiadomo czy wróci do Buenos Aires. A tak liczyłam, że w trakcie podpisywania umowy, zadzwoni telefon do Luny i dowie się o aresztowaniu Sharon. I jej nie podpisze. Pomażyć mogę. Wszędzie musi być ten Simon, który tylko psuje wszystko. Mam nadzieje, że Luna da radę i już się więcej nie nabierze. I ma zadzwonić do Mattea i to koniecznie. Musi jakoś uratować swoją Kelnereczkę.
    Życzę wiele pomysłów i weny na następne rozdziały. I gratuluje dostania się do bloga.
    ~osoba, która mówi co myśli~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Cztam Twojego bloga od wakacji i to dzięki niemu zaczęłam czytać inne blogi. Ale tak naprawdę to od Twojego nie mogę się oderwać najbardziej. Jest nie do opisania, brak słów by go opisać. Ty potrawisz tak dobierać słowa, że z łatwością się czyta i można wczuć się w każdego bohatera i przeżywać, to co oni. Masz prawdziwy talent. I bardzo się cieszę, że są takie osoby jak ty, które piszą z ogromnym zaangażowaniem swoje opowiadania. I dodajesz systematycznie, a nie każdemu to wychodzi. I nie patrzysz, tylko na siebie, ale z tego co zauważyłam mobilizujesz i wspierasz inne osoby do pisania.
      Chciałam wcześniej skomentować Twojego bloga, ale tak jakoś nie wiedziałam kiedy i to takie moje postanowienie, że będę komentować. A zasługujesz żeby wiedzieć co myśle o opowiadaniu. A myśle, że jest idealne.
      Przepraszam, że się rozpisałam, ale chciałam żebyś wiedziałam co myślę. I zdecydowałam, że to ten czas kiedy to w końcu napiszę.
      ~osoba, która mówi co myśli~

      Usuń
  2. Aż nie mogę się doczekać następnego rozdziału i tej niespodzianki :-D Mam nadzieję że Luna i Nina szybko znajdą jakiś sposób na rozwiązanie tej umowy. #Uwielbiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Tez juz ne zajmuje miejsc hihi❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczęśliwego nowego roku i rozdział jest wspaniały. Niech Luna wraca szybko do Argentyny. Mam nadzieję mama Gastona pomrze Lunie wrócić do przyjaciół.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!!! ♡ Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału !! :-D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham cię po prostu cię kocham ☺
    Ale...
    Kiedy następny rozdział?
    Bo nie mogę się doczekać...
    Piszesz cudnie, aż chce się czytać.
    Ale styl twojego pisania jest lekko denerwujący.
    y
    Życzę ci abyś dalej pisała takie świetne opowiadania. Czekam na następny rozdział. Pa kochana��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W jakim sensie lekko denerwujący? Możesz sprecyzować swoją wypowiedź? W ten sposób będę mogła coś poprawić :)

      Usuń
  7. Super ! Biedna luna mam nadzieje że uda jej sie wycofać z tej umowy :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Theme by Lydia