Strony

3 września 2016

Rozdział 15




~*~
Dochodzi ósma. Luna nerwowo miętoląc zeszyt, spogląda na wiszący na ścianie zegar. Wzrokiem obserwuje przesuwające się po okręgu wskazówki. Z każdą, kolejną minutą jest coraz bardziej zdenerwowana. Od tego egzaminu zależy przyszłość jej rodziców. Jeśli obleje, Pani Sharon z pewnością ich zwolni i zostaną skazani na powrót do Cancun, co do tej pory często pojawia się w koszmarach Luny. Na myśl o ponownym spotkaniu z tymi, którzy ją zostawili, kiedy najbardziej ich potrzebowała, przez jej ciało przebiega chłodny dreszcz. Nienawidzi Meksyku i zrobi wszystko, byle by do niego nie wrócić. Po raz kolejny spogląda na zegarek. - Jeszcze pięć minut. - szepcze. Otwiera zeszyt, po raz setny powtarzając materiał. Nigdy wcześniej tak dużo się nie uczyła, jak poprzedniego wieczoru. Nie spała za wiele, lecz nadrobiła wszystkie zaległości. Wszystko dzięki pomocy Niny i Matteo, którzy bardzo się starali, by przyswoiła jak największą partię materiału w krótkim czasie.
- Nie denerwuj się. Przecież wszystko umiesz na blachę. - słyszy jego łagodny głos, na dźwięk którego po jej ciele rozchodzi się przyjemne ciepło. Kładzie dłoń na jej ramieniu, przyjacielsko je gładząc. Odwraca wzrok, napotykając jego łagodny uśmiech, który dodaje jej odwagi.
- Nie jestem pewna. Denerwuję się. - chrypie, lecz on nic nie mówi, tylko powtarza wcześniej wykonywany gest.
- Ale ja jestem. - odpowiada. - Opanuj się. Stres to zły doradca.- dodaje spokojnie. Jego oczy tego dnia wydają się Lunie piękniejsze niż zwykle. Migoczące nieznanym blaskiem. Bije od nich ciepło i spokój. Wpatrywanie się w nie pomaga jej osiągnąć upragnioną harmonię, lecz z drugiej strony sprawia, że na jej ciele pojawia się gęsia skórka. Brakuje jej tchu. Przyspieszone bicie serca doprowadza ją do szału, lecz nie potrafi tego przerwać. Nie chce. Czuje jego ciepłe dłonie na swojej talii, które przysuwają ją do siebie. Dzieląca ich odległość jest niebezpiecznie niewielka. Matteo z każdą, kolejną chwilą nabiera coraz większej ochoty, by ją pocałować, lecz obawa przed jej odrzuceniem odbiera mu sporo śmiałości. Czuje, że tkwi między nimi niewidzialna bariera, która nie pozwala im na całkowite zbliżenie. Tą barierą jest strach, który zabrania jej, by znów dać się ponieść porywom miłości. Odsuwa się od niego, przerywając tę wspaniałą dla nastolatka chwilę. Posyła mu nieśmiały uśmiech i po raz kolejny przenosi wzrok na zegar.
- Muszę już iść. - szepcze. Sytuacja staje się niezręczna. Czuje to.
- Powodzenia. - słyszy. Matteo odwzajemnia jej gest, po czym pochyla się i składa na jej policzku słodki pocałunek, co wprawia Lunę w osłupienie. - I nie dziękuj. To przynosi pecha. - uśmiecha się. Dziewczyna wstaje z ławki i ostatni raz spogląda na niego. Macha idącej w ich kierunku Ninie i znika za drzwiami.
- Luna...- z jego ust wydobywa się stłumione westchnienie. Wsuwa dłonie w kieszenie spodni i kieruje się w przeciwną stronę. Wymienia z Simonetti przelotne spojrzenie.
- Jak treningi? - słyszy jej nieśmiały głos. Zatrzymuje się i przenosi na nią wzrok.
- W porządku, choć mamy wiele problemów. Luna jest uparta i w niczym nie chce ustąpić. - uśmiecha się, uważnie przyglądając się brunetce.
- Widziałam was wczoraj i jeśli dobrze zrozumiałam, znów poszło o jakąś figurę, którą i tak w końcu po dwudziestu próbach, nauczyła się wykonywać. - odpowiada.
- Ma talent, nie wiem, dlaczego zrezygnowała. - mówi.
- Miała swoje powody. - wzrusza ramionami. - Muszę lecieć. Cześć. - dodaje, po czym odwraca się w kierunku biblioteki, jej ulubionego miejsca w szkole.
- Hej. - słyszy jego cichy głos. Odwraca się, lecz jego sylwetka już dawno zniknęła w głębi korytarza. Nina jest całkowicie zaskoczona zmianą zachowania Matteo.
- Nigdy nie był dla mnie taki miły. - myśli. Po raz kolejny dopadają ją wyrzuty sumienia. - Niesłusznie go oceniłam. Może właśnie on byłby dla Luny idealnym chłopakiem? - zastanawia się. Popycha ciężkie, dębowe drzwi i wchodzi do środka. Zajmuje miejsce przy stoliku i wyciąga z plecaka książki. Jej myśli wciąż krążą wokół Balsano, którego nagła zmiana nie potrafi przestać ją zadziwiać. Ma wrażenie, że to tylko piękny sen, z którego nie chce się budzić. Dzięki Lunie, jej życie szkole przestaje być koszmarem. Od dawna nie otrzymała liściku, nie słyszała bolesnych słów, przepełnionych groźbami. - Zakochał się. Jestem tego pewna. - szepcze przygryzając ołówek.
- Nie masz lekcji? - słyszy głos Gastona, który natychmiast niszczy jej doskonały humor. Marszczy brwi i mruży oczy, posyłając mu zimne spojrzenie.
- Nie widzisz, że próbuję się uczyć? - unosi brew, zwracając się do niego. Perida nie zamierza jednak wierzyć jej naiwnym wymówkom. Bez słowa zajmuje miejsce obok i jak gdyby nigdy nic, kładzie na blacie stos książek do biologii.
- Przygotowuję referat o gatunkach zagrożonych wyginięciem. Postanowiłem wybrać najciekawsze okazy. - wyjaśnia, otwierając pierwszą z encyklopedii.
- Fascynujące.- Nina wywraca oczami. Z jej ust wydobywa się ciche westchnienie. - Czemu nie może zostawić mnie w spokoju? - zastanawia się. Podpiera prawą dłonią brodę, lewą rytmicznie uderzając palcami o blat stołu. - I po co tu przychodziłam? - myśli.
- A ty nie musisz iść na lekcje? - zwraca się do niej, puszczając jej wcześniejszą sarkastyczną uwagę mimo uszu.
- Jak widać nie. - posyła mu sztuczny uśmiech.
- Mamy postęp. Dziś wymieniliśmy ze sobą aż trzy dialogi, czyli to około trzydzieści słów. Myślę, że zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi. - rzuca, szczerząc zęby w uśmiechu. Mimo napiętej sytuacji, Nina wybucha śmiechem, przyglądając mu się z politowaniem.
- A jak minęła noc? Wyspany? - rzuca ironiczne pytanie, które zaskakuje nastolatka.
- A tak. Dziękuję. Wybornie spałem. - odpowiada, nawet na chwilę nie przestając się śmiać. Ich rozmowa sięga dna. Nigdy nie dojdą do porozumienia, z nieznanych mu przyczyn. - Dlaczego pytasz? - dodaje. Spogląda na nią uważnie, w między czasie notując coś na kartce.
- Książęta nocy już tak mają. Z reguły spędzają noc aktywnie. Na przykład na rytualnych tańcach...- przycisza głos, bawiąc się wcześniej gryzionym ołówkiem. Na jej twarzy znów pojawia się perfekcyjnie wyćwiczony uśmieszek. Spogląda na niego pogardliwie, ani na chwilę nie przestając się uśmiechać.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi. Czepiasz się tej nocy bez powodu. - odpowiada, wzruszając ramionami.
- A ja myślę, że doskonale wiesz, o czym mówię. - zwraca się do niego, po czym zabiera swoje rzeczy i zwyczajnie odchodzi. Jak zwykle.
- Dlaczego wciąż przede mną uciekasz? - podąża za nią. Tym razem nie zamierza pozwolić jej odejść.
- Bo nie chcę mieć z tobą nic wspólnego? - odpowiada pytaniem na pytanie.
- Kłamiesz. - na te słowa zatrzymuje się i wolno odwraca w jego stronę. - Widzę to w twoich oczach. - dodaje nieco łagodniej. - Dlaczego nie odpuścisz i nie możemy zostać przyjaciółmi? - pyta. Nina zamiera. Nie wie, co odpowiedzieć, jak zresztą zawsze gdy z nią rozmawia. Krzyżuje ręce. Nabiera powietrze do płuc i zaraz potem je wypuszcza.
- Znajomi. - licytuje się, co wywołuje na jego twarzy uśmiech.
- Znajomi. - zgadza się, gdyż jest szczęśliwy, że chociaż na chwilę postanowiła odpuścić. - Masz teraz lekcje? - pyta.
- Tak, ale najpierw idę pod salę numer pięć. Obiecałam Lunie, że na nią zaczekam. - odpowiada siląc się na uśmiech.
- Wyniki testu? - unosi brew.
- Tak, skąd wiesz? - pyta.
- Matteo coś mi wspominał. Swoją drogą ty też zauważyłaś, że na nią leci? - zwraca się do niej, żywo gestykulując.
- Myślę, że w najbliższym czasie wiele się między nimi wydarzy. - odpowiada, miarowym krokiem przemierzając korytarz. Zatrzymuje się pod salą, w której przebywa Luna. Wkrótce do dwójki znajomych dołącza Matteo, którego zaskakuje widok Peridy i Simonetti razem.
- Co ty tu robisz? - Gaston natychmiast zwraca się co przyjaciela.
- Ja? O to samo mogę zapytać ciebie, drogi przyjacielu. - Matteo za wszelką cenę pragnie uniknąć odpowiedzi. Przeczesuje dłonią włosy, w charakterystyczny sposób poruszając brwiami. Ich przekomarzanki przerywa nagły trzask drzwi. Kierują wzrok w stronę nadbiegającej Luny, która nie zważając na tłum gromadzących się na korytarzu uczniów, niczym szalona gna w ich kierunku z testem w ręku.
- Piątka! Piątka! Rozumiecie! - wrzeszczy, rzucając się w ramiona Balsano, który wyraźnie zdziwiony zachowaniem dziewczyny, po chwili odwzajemnia jej gest, lekko unosząc na ziemię. Wykonuje obrót wokół własnej osi, po czym odstawia ją z powrotem na podłoże. Gaston i Nina w milczeniu przyglądają się nagłemu porywowi nieokiełznanej radości, wymieniając między sobą wymowne spojrzenia.
- Dziękuję! - krzyczy dziewczyna, padając w objęcia Niny. - Jesteście wspaniali! - dodaje. Radość jaka jej towarzyszy jest wręcz nie do opisania. Uśmiech nie schodzi z jej twarzy.
- Wygrałem. Okazałem się lepszym nauczycielem. - Matteo niemal natychmiast zwraca się do Niny, pokazując jej test Luny, na którym widnieje ocena.
- Myślę, że miałeś szczęście. - odpowiada brunetka.
- Nie wrócę do Meksyku. To najpiękniejszy dzień mojego życia. - Valente przerywa ich przekomarzanki, ściskając ich oboje. - Jesteście najlepszymi przyjaciółmi na świecie. - dodaje.Cała  czwórka wraz z Gastonem wybucha śmiechem, kierując się w stronę ogrodu, gdzie rozdziela się. Perida wraz z Baslano kierują się w stronę sali gimnastycznej, na której czekają ich zajęcia z w-f, a dziewczyny zmierzają na zajęcia teatralne.
- Roller po szkole? - Matteo odwraca się, spoglądając na Lunę.
- Tak. Czekaj na mnie przed wejściem. - odpowiada, po czym macha mu na pożegnanie.
- Szykuje się romansik. - słyszy melodyjny głos Niny, która w charakterystyczny sposób porusza brwiami. Na twarzy Luny natychmiast zjawia się pąsowy rumieniec, który stara się ukryć pod burzą gęstych, długich włosów.
- Jesteśmy tylko kumplami i partnerami w konkursie. - wyjaśnia, zachowując całkowitą powagę. Nie chce by to się zmieniło, mimo iż jej serce za każdym razem bije szybciej, gdy Matteo pojawia się na horyzoncie, a jej oddech staje się nieregularny. Czasem brakuje jej tchu. Przyłapuje się na tym, że spogląda w jego ciemne oczy, całkowicie zatapiając się w ich migotliwym spojrzeniu. Mimo wszystko Meksykanka wciąż zaprzecza własnym uczuciom. A wszystko przez błędy popełnione w przeszłości, które nie pozwalają jej o sobie zapomnieć. Posyła Ninie niemrawy uśmiech. I znów się zgubiła, zgubiła we własnych myślach. Przestała słuchać wywodów Simonetti na temat tego, że pomiędzy miłością i przyjaźnią istnieje niewidoczna granica, którą łatwo jest przekroczyć. Nie ma ochoty tego słuchać. Zdążyła się już przekonać, że to prawda, lecz wie także że miłość szybko się wypala, a na jej miejsce nadchodzi nienawiść, ból i cierpienie.

~*~ 
Rozjuszona Ambar nie potrafi opanować fali wściekłości, jaka zalewa jej ciało. Na widok tulącej się do Matteo Luny, dostaje szału. Z pełną premedytacją porywa w dłonie tablet Delfi, roztrzaskując go na podłodze. Ma ochotę zniszczyć wszystko, co pojawia się na jej drodze. Chce krzyczeć, by wyzbyć się negatywnych emocji, lecz wie, że to nie przystoi królowej Buenos Aires. Zwróciłaby uwagę uczniów, a następnie stałaby się pośmiewiskiem. Wszyscy uważaliby ją za wariatkę, czego za wszelką cenę pragnie uniknąć. Zachowanie popularności i pierwszorzędnej pozycji już od dawna stanowi główny motyw jej życia. Styl. Szyk. Pieniądze. Sława. To priorytety jej życia. Prawdziwa gwiazda nie może sobie pozwolić na chwilę słabości. Ukrywanie uczuć jest najwygodniejszym i najprostszym sposobem. Tym razem sytuacja powoli ją przerasta. Przestaje nad sobą panować. Traci kontrolę, co jak zwykle odbija się na jej przyjaciółkach.
- Nie sądziłam, że pocieszy się pierwszą, lepszą dziewuchą. - syczy, opierając ciężar swego ciała na blacie stolika. - A więc muszę wszystko przyspieszyć. - jej głos jest ostry i chłodny, a oczy jednym spojrzeniem mrożą krew w żyłach. Jej usta zaciskają się, układając w wąską, poziomą linię. Na jej czole pojawia się lekko widoczna bruzda, która odbiera jej uroku. Jest gotowa na wszystko, byle by zadać Matteo ostateczny cios. W końcu jak sama twierdzi, nikt nie poniża Ambar Smith.
- Nie sądzisz, że popadasz w paranoje? - pyta Delfi, spoglądając na rozgniewaną przyjaciółkę, która obrzuca ją wściekłym spojrzeniem.
- Masz na jego punkcie obsesję. - dodaje cicho Jazmin. Pod wpływem miażdżącego spojrzenia Smith, milknie, udając, że uważnie przygląda się idealnie wypolerowanym, pomalowanym na czerwono, paznokciom. Na twarzy Ambar pojawia się grymas. Idealnie wydepilowane brwi, marszczą się, a usta wykrzywiają w sarkastycznym uśmieszku. Unosi prawą dłoń, zawieszając ją w powietrzu. Jej ruchy i gesty nadają jej charakter prawdziwej divy, co bardzo jej odpowiada.
- Robi to po to, bym była zazdrosna. - mówi z niezwykłą pewnością siebie, lecz przyjaciółki nie wydają się być przekonane. Na twarzy Delfi pojawia się ironiczny uśmieszek, który rozwściecza Ambar jeszcze bardziej. - A wy jesteście ze mną, czy przeciwko mnie? - pyta kąśliwie, dokładnie lustrując je spojrzeniem.
- Oczywiście, że z tobą! - rzuca Jazmin ze sztucznym uśmieszkiem na twarzy.
- Doskonale. - głos Ambar staje się coraz łagodniejszy. W charakterystyczny sposób odrzuca do tyłu swoje, lśniące, blond włosy. Na jej twarzy pojawia się złowieszczy, aczkolwiek przebiegły uśmieszek. - A więc aktywujmy mój plan specjalny. - dodaje, prawą dłonią gładząc podbródek.
- Nie jestem przekonana co...- zaczyna Jazmin, lecz przerażona groźną miną Ambar, natychmiast milknie, urywając swoją wypowiedź w połowie.
- Jest doskonały. - stwierdza, odrzucając wątpliwości przyjaciółki. - Jego skutki uderzą w Matteo bardziej, niż sobie wyobrażacie. - przycisza głos, z rozmarzeniem wpatrując się w ścianę. Wyraźne zadowolenie malujące się na twarzy blondynki niepokoi Delfi i Jazmin, które nie potrafią pojąć jak wiele zła może kryć się w jednej osóbce.
- Przecież tylko ją przytulił, co nie musi oznaczyć, że jest w niej zakochany. - mówi Delfi, starając się za wszelką cenę odwieźć Ambar od jej szalonego pomysłu.
- Czy wasz mózg jest zdolny do jakiejkolwiek pracy?! - z jej ust pada pytanie. Podniesiony głos świadczy o tym, że przybiera ono formę krzyku. Posyła dziewczynie groźne spojrzenie, po czym kontynuuje swoją odpowiedź. - To jasne, że jest w niej zakochany! Czy wy widzicie jak na nią patrzy? Rzucił mnie dla niej! Nigdy mu tego nie wybaczę. - mówi, wskazując palcem na siebie. - Nie dopuszczę do tego, by się z nią związał. - dodaje podniesionym głosem. - Nigdy! Pozbędę się Luny z Buenos Aires i zniszczę Matteo za jednym zamachem. To prostsze, niż wam się wydaje. - kończy triumfalnym uśmieszkiem, który pojawia się na jej ustach. - A teraz chodźmy do parku. Muszę udzielić wywiadu dla moich fanów na blogu. - zwraca się do dziewczyn. Ton jej głos gwałtownie łagodnieje. Kołysząc biodrami opuszcza budynek szkoły, posyłając ulicznym przechodniom promienne uśmiechy. Jazmin i Delfi podążają za nią krok w krok, od czasu do czasu wymieniając między sobą wymowne spojrzenia. Nie mają wyboru. Jak zwykle. Muszą się podporządkować wielkiej królowej, czy tego chcą, czy też nie.


Od Autorki:  Plan Ambar jednak przyspieszony. Jak myślicie, co zamierza? Lutteo coraz bliżej. Gastina zdecydowała wyjść na wyższy poziom relacji hah :D Co z tego wyniknie? Wiem, że stawiam masę pytań. Nie wiem dlaczego. Chyba jestem nadpobudliwa haha :D Lecę już, bo się znowu rozpiszę. Do następnego, pozdrawiam Marlene ♥

14 komentarzy:

  1. Ninuś ♥ Gastinka dziś dla Ciebie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam twojego bloga! Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały!!! ������

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejj, rozdział niesamowity.Przede wszystkim gratulacje dla Luny z powodu piątki haah Te wszystkie relacje między postaciami są niesamowite, tak ładnie je opisujesz, że no.. aż nie wiem co powiedzieć. Co do planu Ambar mam parę teorii i zaczynam się obawiać, że może on mieć coś wspólnego z wykorzystaniem byłego chłopaka Luny lub tej dziewczyny, która tak bardzo ją skrzywdziła. Pewnie się mylę. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam, Natalia ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział! Bardzo się cieszę, że Luna zdała test, a jeszcze bardziej, że nie mała w tym zasługa Matteo. Należycie mu podziękowała! Swoją drogą on zachował się strasznie słodko wspierając ją przed pisaniem.
    Gastina została oficjalnie znajomymi, jest to jakiś postęp haha Następny krok to koledzy, później przyjaciele, a dalej... heh
    Co knuje Ambar? Boje się o Matteo, sama go uratuje przed nią!xD
    Już kiedyś o tym wspominałam, ale powtórzę znowu - strasznie podoba mi się narracja w czasie teraźniejszym, a całe opowiadanie jest tak przedstawiane, z czego bardzo się cieszę
    Nie mogę się doczekać nowego rozdziału, do napisania;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny rozdział mam nadzieję że lutteo i gastina będą coraz bliżej siebie :). Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!! LUTTEO!!!♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  6. Boze cudny <3333

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział. Boję się tego, na co wpadła Ambar. Ta dziewczyna jest zdolna do wszystkiego i aż mnie przeraża, co wymyśliła tym razem. Scenka z Lutteo słodka. To było urocze, jak Balsano pocieszał Lunę. Cieszę się, że Valente zdała. No i Gastina! Wreszcie jakiś większy postęp w ich relacji. Czekam niecierpliwie na nowy rozdział. Buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Amber ma plan pozycia Luny , czuje ze to bedzie plan stuleciecia . W koncu postepy rekacji Luny i Maetto i Niny oraz Gastona.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wrócę jak tylko zrobię pracę domową ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heej!
      Rozdział jest Cudowny, tak jak zwykle zresztą :D
      Gratulacje dla Luny, piątka to nie byle co xd Tak jak reszta czytelników zaczynam się bać Ambar, ona potrafi zrobić dosłownie wszytko by dostać tego o czym pragnie. Gastinka, ojej. Coś się dzieje *-*
      I oczywiście Lutteo :D
      Te ich momenty były naprawdę słodkie ♥
      Pozdrawiam cieplutko ;*

      Usuń