Strony

12 marca 2017

Rozdział 16




~*~
Drżąca ze strachu Meksykanka, mimo rozlegających się na korytarzu, błagalnych krzyków Alvareza, który usiłuje ją zatrzymać, wybiega z ogromnego stadionu wrotkarskiego, na którym co roku odbywają się zawody. W pośpiechu zapomina zabrać ze sobą wszystkich, najważniejszych rzeczy. Wychodzi w kostiumie, w pełni gotowa do startu, nie zważając na czekające ją konsekwencje. To nie to jest teraz dla niej najważniejsze. Wręcz przeciwnie. Pragnie przynieść Young Skaters zasłużoną przegraną i raz na zawsze zniknąć z Meksyku, który przypomina jej o złych wydarzeniach, jakie miały miejsce w jej życiu. Po jej gorących i piekących policzkach spływają ciężkie, niczym groch łzy. Zaróżowione usta lekko drżą. Przez jej ciało przebiega zimny dreszcz, który pozostawia po sobie ślad w postaci gęsiej skórki. Chłodne, jesienne powietrze owiewa jej ciało, lecz ona zdaje się tego nie zauważać. Straciła go. Wiedziała, że prędzej czy później do tego dojdzie. Od trzech miesięcy nie odbierał od niej telefonów, nie oddzwaniał. Spodziewała się, że poznał prawdę, lecz nie przypuszczała, że spotkanie z nim twarzą w twarz sprawi jej aż tak ogromny ból. Jej serce pęka na milion, maleńkich kawałeczków, których nie jest w stanie posklejać w jedną, spójną całość. - Wy razem? - te słowa wciąż bez ustanku błądzą po jej głowie, sprawiając, że nie potrafi racjonalnie myśleć. - Nigdy nie byliśmy razem. - szepcze, unosząc oczy ku niebu. - Dlaczego? Dlaczego, wszystko, co złe spotyka właśnie mnie? - pyta, mimo iż doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie uzyska żadnej odpowiedzi. Zajmuje miejsce na kamiennym murku, mieszczącym się w parku. Pochyla się. Jej sylwetka jest lekko przygarbiona, a głowa ukryta zostaje w jej drobnych, drżących dłoniach. Nie potrafi dłużej udawać. Jest jej źle. W końcu daje upust emocjom, wybuchając głośnym płaczem, który zdaje się być dowodem jej słabości i bezczynności. Nigdy wcześniej nie czuła się tak źle. Pustka wypełnia jej wnętrze, sprawiając, że czuje się nic nie wartą, małą kłamczuchą. - Dlaczego mu wtedy nie powiedziałam. - obrzuca się oskarżeniami. Na myśl przychodzą jej same negatywne i wulgarne określenia dla swojej osoby. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że to ona jest wszystkiemu winna. Nina wielokrotnie namawiała ją do wyjawienia wszystkich sekretów, jednak wolała skutecznie ignorować rady najlepszej przyjaciółki. Przed oczyma widzi wyraz twarzy Matteo, jego przepełnione goryczą i buzujące złością oczy zaciśnięte usta i spojrzenie pełne bólu i cierpienia. - Nienawidzę Cię Simon! Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię nienawidzę. - mówi, na nowo wybuchając płaczem.
- Uwierz, że nie tylko ty go nienawidzisz. - słyszy znajomy głos. Blondynka zajmuje miejsce obok niej, w ciszy przyglądając się płaczącej Meksykance, która nie budzi jej sympatii. Luna unosi niepewnie wzrok, wpatrując się w twarz Mariny. Marszczy brwi, przyglądając się jej uważniej.
- Co ty tu robisz?! - jej głos przepełnia złość i irytacja.
- Nie myśl, że przyszłam cię przeprosić. - wyjawia na starcie blondynka. - Nie pałam do ciebie sympatią i chcę, abyś to wiedziała, ale bardziej, niż ciebie, nienawidzę Simona. - mówi, zaciskając usta. Jej spojrzenie jest ostre i przeszywające do szpiku kości. Wytęża wzrok, przyglądając się Lunie. rozmazany makijaż, potargana fryzura. Bawi ją ten widok, lecz nie daje tego po sobie poznać.
- Więc po co tu przyszłaś? - pyta Luna. Ociera dłońmi mokre od łez policzki. Na jej dłoniach pozostają czarne smugi po rozmazanym tuszu do rzęs, jednak Meksykanka wydaje się to ignorować.
- Wyglądasz strasznie. Zgaduję, że jednak nie weźmiesz udziału w konkursie. - na twarzy Barrigi pojawia się chytry uśmieszek. Luna bez słowa podnosi się z miejsca.
- Jeśli przyszłaś tu po to, by...- zaczyna, lecz Marina natychmiast jej przerywa.
- Mało mnie to interesuje. - ucina. - Zostawił mnie, kiedy zobaczył, że znowu jeździsz. Nie ujdzie mu to płazem. - wyjaśnia. Jej twarz przybiera kamienny wyraz i wydaje się nie wyrażać jakichkolwiek emocji. Dziewczyna krzyżuje dłonie, przenosząc wzrok na spacerujących po uliczkach, ludzi. - Ta pożal się Boże gwiazda, na siłę poszukuje sensacji, która podniosłaby jego popularność. Widziałaś najnowsze promo? - zwraca się do niej. Zdezorientowana Luna mruży oczy, uważniej spoglądając na byłą przyjaciółkę.
- Nie. - odpowiada. Na twarzy Barrigi pojawia się ironiczny uśmieszek.
- Wyjawia, że ty i on jesteście blisko, a nawet bardzo blisko. - mówi spokojnie, choć w jej wnętrzu panuje prawdziwy bałagan mentalny.
- Co takiego?! - z ust Valente wydobywa się głośny krzyk. - Nie mogę w to uwierzyć. - szepcze. - I wszystko jasne. - zrezygnowana zajmuje miejsce na murku, ukrywając głowę w dłoniach.
- I wszystko jasne? - Marina powtarza słowa brunetki, marszcząc czoło, na którym pojawia się niewielka bruzda.
- Słowa Matteo. On sądzi, że ja i ten dupek znów jesteśmy razem. - dodaje z niedowierzaniem, jakby nie dostrzegała obecności Mariny, wychwytującej każde słowo, jakie pada z ust nastolatki.
- Chodzi ci o tego przystojnego chłopaka, z którym cię widziałam? - pytająco unosi brew. Luna spogląda na nią, z irytacją mrużąc oczy. - Spokojnie. Jest twój, raczej był. - odpowiada, unosząc ręce w geście obronnym. - Powinnaś wystartować. - dodaje.
- I ty to mówisz? Od zawsze marzyłaś tylko o jednym, o zastąpieniu mnie. Dlaczego więc teraz nie wykorzystasz okazji? - pyta zdumiona Valente.
- Bo mam plan, który pogrąży Simona, ale musisz mi pomóc. - wyjaśnia Barriga.
- Ja? - odpowiada pytaniem, na pytanie, wskazując palcem na siebie. Luna nie może uwierzyć w to, co słyszy. Jest wstrząśnięta, a zarazem tak wściekła, że nie bardzo rozumie słowa blondynki.
- Chcesz odzyskać swojego kochasia, czy oddać go w szpony Navarete? - pyta z irytacją Marina.
- A więc o to chodzi..- mówi z niedowierzaniem Luna.
- Upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu. Wspólny wróg łączy, czyż nie? - zwraca się do Luny. - To jak? Wchodzisz w to? - wyciąga w jej kierunku dłoń. Luna długo waha się.
- A jeśli to podstęp? - myśli, lecz w końcu odrzuca od siebie tę myśl i decyduje się na zawarcie układu z Mariną, która posyła jej pełen satysfakcji uśmiech.
- A więc zbieraj się na wrotkowisko. Czy ci się to podoba, czy nie wystąpisz. Nie możesz okazać słabości. - mówi Marina.
- To niemożliwe. Spójrz, jak ja wyglądam! - odpowiada, niemal krzykiem, Valente.
- O to się nie martw. Ja się wszystkim zajmę. - szepcze tajemniczo blondynka.

~*~
Tymczasem na wrotkowisku panuje gorąca atmosfera. Publika szaleje, nagradzając oklaskami swoich ulubieńców. Na lśniącej posadzce toru lądują kolorowe maskotki i tony czerwonych róż, przeznaczonych dla każdego z uczestników. Za kulisami panuje napięta atmosfera. Matteo raz po raz spogląda w stronę wyraźnie zaniepokojonego i zdenerwowanego Simona, który bez rezultatów usiłuje się dodzwonić do Luny. Czuje narastającą w jego wnętrzu złość, która włada nim, niczym szmacianą kukiełką.
- Uważam, że powinniście porozmawiać. - mówi Victoria, gładząc ramię wytrąconego z równowagi, Balsano, który natychmiast przenosi swe ciemne oczy na nią.
- Nie mamy o czym. - odpowiada oschle.
- Pozwól jej wytłumaczyć. Każdy tu zgromadzony wie, kim jest Alvarez i jak nieczyste gierki stosuje, by osiągnąć szczyt sławy..- zaczyna, lecz zniecierpliwiony Matteo, niemal od razu jej przerywa.
- Okłamała mnie. Nawet jeśli nie są parą, nie chcę jej widzieć. - oznajmia.
- A ty? - spogląda na niego. - Powiedziałeś jej, że startujesz ze mną? - dodaje, unosząc prawą brew.
- Nie. - wzdycha spuszczając wzrok. - To nie ma znaczenia. - dodaje nieco pewniej siebie.
- Nieprawda. - oznajmia Victoria. - Luna czuje się dokładnie tak samo. Oszukana, zła i smutna. Nie powiedziałeś jej, że wyjeżdżasz do Cordoby, że się tu spotkacie. - przycisza głos. Chłopak wzdycha żałośnie. Na jego twarzy pojawia się cień uśmiechu.
- Masz rację. - stwierdza. - Muszę z nią porozmawiać. - dodaje, wstając z miejsca.
- Victoria Navarete i Matteo Balsano. Jesteście następni. - w szatni niczym zjawa, pojawia się mężczyzna zapowiadający występy. Kieruje wzrok na zbliżającą się w jego kierunku parę, która kiwa twierdząco głową na znak, że zrozumiała jego słowa.
- Zrobię to po występie. - zwraca się do Victorii.
- Teraz skup się na występie. Niech Simon zapłacze, widząc nasz układ. - odpowiada brunetka, posyłając swojemu partnerowi zniewalająco piękny uśmiech. Balsano mocniej ściska jej dłoń i prowadzi w kierunku toru.
- A teraz przed państwem przedostatnia para. Victoria Navarete i Matteo Balsano!! - na torze rozbrzmiewa głośny i melodyjny głos mężczyzny o kędzierzawych włosach. Zatacza koło wokół własnej osi i odjeżdża, ustępując miejsce zniecierpliwionej parze. W budynku rozbrzmiewają pierwsze dźwięki delikatnej melodyjki, od której rozpoczyna się układ argentyńskiej pary. W zgodnym rytmie wykonują dwa podskoki, po czym rozjeżdżają się w przeciwnych kierunkach. Kiedy melodia nabiera energicznego tempa, Balsano zatacza koło slalomem, rytmicznie poruszając barkami. Łapie swoją partnerkę w linii pod biustem, mocno lokując dłonie na jej plecach. Unosi ją, a ta prostuje nogi, krzyżując je w kostkach. Zachwycona publika szaleje, nagradzając parę gromkimi brawami. Victoria ląduje na ziemi w idealnym przejściu i niemal od razu wykonuje piruet, który chwilę później zamienia się w podskok. Zgodnie unoszą ręce ku górze, tym razem skupiając się na krokach tanecznych, które podobnie jak poprzednie, kończą się spektakularnym unoszeniem partnerki, której ciężar ciała spoczywa na barkach Mattea. Victoria unosi ku górze prawą dłoń, tym samym kończąc układ. Zachwyt publiczności nie zna granic. Chętnie obrzucają parę kolorowymi maskotkami i kwiatami, które zachwycona Navarete zbiera z toru. Kierują się do szatni ,w której spotykają zdenerwowanego Simona.
- Spróbuj to pobić. - mówi kpiąco Matteo, posyłając mu pełne wściekłości spojrzenie. Alvarez zdaje się ignorować zaczepne zachowanie Balsano, po raz kolejny przykładając komórkę do ucha.
- Niech to szlak. - klnie pod nosem.
- I co? - do uszu nastolatka dobiega głos Mike'a.
- Nic. - odpowiada zdenerwowany Simon.
- Wystawmy kogoś innego. - odpowiada mężczyzna.
- Kogo? Tylko ona jedna zna cały układ. - mówi Simon, zaciskając usta, z których po chwili sączy się niewielka strużka krwi.
- Wytoczymy jej proces, jeśli się nie pojawi. Zadzwonię do naszego prawnika. - odgraża się Mike.
- Znam lepszy sposób. - mówi tajemniczo Simon.
- Co masz na myśli? - pyta zaintrygowany mężczyzna.
- Zaufaj mi. To przyniesie nam ogromną popularność. - odpowiada, obejmując ramieniem managera.
- Dyskwalifikacja przyniesie nam sławę? Wręcz odwrotnie. - prycha mężczyzna, wywracając teatralnie oczami.
- Zadbaj o to, by prasa nie opuszczała budynku nawet po ogłoszeniu wyników. - szepcze wprost do jego ucha. - Zwłaszcza po ogłoszeniu wyników. - dodaje, poważnie spoglądając na Mike'a, który twierdząco kiwa głową.
- Zgadzam się. - odpowiada mężczyzna. - Ale jeśli twój plan się nie powiedzie, wylecisz razem z nią. - ostrzega, wygrażając palcem. - I nie obędzie się bez konsekwencji prawnych. - dodaje. - A teraz wybacz, muszę poinformować sędziów, że w tym roku Young Skaters nie wystąpi. - mówi posępnie, po czym oddala się w kierunku toru, pozostawiając Simona samego sobie. W oczach Alvareza pojawia się złowieszcza iskierka, sygnalizująca nowy plan, który niebawem może odmienić jego życie raz na zawsze.

 
Od Autorki: I mamy już 16. Jak widzicie Marina i Luna zawiązują sojusz. Co dobrego z tego wyniknie? No i plan Simona. Powiem wam, że w kolejnym rozdziale wydarzy się mnóstwo rzeczy, które zadecydują o tym, czy Lutteo się do siebie zbliży, czy wręcz przeciwnie. Pozdrawiam, Marlene ♥

10 komentarzy:

  1. O matko, jeszcze nie skomentowałam poprzedniego rozdziału a tutaj kolejny! No nic, zostawię ślad tutaj. Lubię tą Victorię! Póki trzyma łapki z dala od Matteo to jest w porządku. Zdziwiłam się zachowaniem Mariny. Ciekawe co wymyśliła xd I na co wpadł Simon! Boże, jaki on jest irytujący. Oby dziewczyny szybko na to zaradziły. Boski rozdział <3 Czekam na następny, buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny rewelacyjny rozdział. Mam nadzieję, że Victoria zaprzyjaźni się z Luną. Jesteś świetna. Podpisuje się pod każdym twoim rozdziałem. Wstawiaj rozdziały częściej! Calusy;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Łał ae szybko dodałaś rozdział!!! Cudowny!!!Czekam na next! Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  4. I rany padnę na zawał....
    Chcę już kolejny!! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej jakie cudo !
    Dawaj szybko nexta ❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda mi Victorii i Luny bo Simon je zostawil i dobrze ze zawawarly sojusz bo Luna szybicej wroci do domu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały :-*

    OdpowiedzUsuń
  9. O kurczę czekam na to co wydarzy się dalej :))

    OdpowiedzUsuń