Strony

19 stycznia 2017

Rozdział 8




~*~
- Proszę, proszę. Czy mnie oczy nie mylą, czy znów się spotykamy. - do uszu nastolatków dociera wyraźny głos, należący do osoby doskonale znanej Lunie. Dziewczyna odskakuje od chłopaka i z przerażeniem patrzy na zbliżającą się w kich kierunku postać. Wysoka blondynka o błękitnych oczach posyła Lunie ironiczny uśmieszek, po czym przenosi wzrok na stojącego obok Valente, Matteo. Lustruje go wzrokiem od  stóp do głów, po czym zaszczyca Balsano uroczym uśmiechem. Luna od razu zauważa spojrzenie blondynki, jakim obdarza jej chłopaka. Marszczy brwi i krzyżuje ręce na piersi.
- Jesteś ostatnią osobą przed Simonem, którą chcę tu spotykać. - prycha cicho, wywracając oczyma.  Z niesmakiem przygląda się długonogiej blondynce, która ani na chwilę nie spuszcza wzroku z chłopaka.
- Simonem? - unosi z zaciekawieniem błękitne oczy. - Ten frajer od dawna przestał mnie interesować. - ogląda idealnie pomalowane paznokcie, tym samym okazując Valente kompletny brak zainteresowania. - Myślę, że niebawem znajdę sobie kogoś...nowego. - mówi powoli, posyłając Matteo uroczy uśmieszek.
- Idziemy. - Luna bez wahania pociąga za sobą Matteo, który wciąż zaskoczony zaistniałą sytuacją, nie potrafi się otrząsnąć.
- To ta blondynka z nagrania, które oglądałem u ciebie? - pyta, gdy znajdują się w odpowiedniej odległości od podążającej w przeciwnym kierunku dziewczyny.
- Marina Barriga. - głos Luny przepełniony jest goryczą i gniewem. Mruży oczy, spoglądając w nieistniejący gdzieś w oddali punkt.
- Wszystko w porządku? - słyszy przepełniony troską głos Matteo, który delikatnie głaszcze brunetkę po ramieniu.
- Nie, nic nie jest w porządku. - stwierdza, spuszczając wzrok. - To właśnie ona zniszczyła moją karierę, odebrała wszystko, co kiedyś kochałam. - spogląda na niego przepełnionymi smutkiem oczyma. Jej twarz wydaje się blada i niewyraźna, a usta wykrzywiają się w gorzkim uśmiechu.
- Mówisz o Simonie, prawda? - wzdycha ciężko. - A ja? Gdzie w tym wszystkim jest moje miejsce? - dodaje. Przystają na chwilę w miejscu. Chłopak unosi ostrożnie jej podbródek, sprawiając, że teraz patrzą sobie prosto w oczy.
- Simon to skończony rozdział. - zapewnia. - Ona była kiedyś moją najlepszą przyjaciółką. - dodaje. - Odebrała mi chłopaka, zniszczyła karierę, a teraz..- wzdycha.
- Teraz? - chłopak unosi brew w akcie ciekawości.
- Widziałeś jak na ciebie patrzyła? Jesteś jej kolejnym celem. - wyjaśnia z niewyraźnym uśmiechem. Matteo wybucha nerwowym śmiechem, zaprzeczając przeczącym skinieniem głowy.
- Luna...- wzdycha z niedowierzaniem. - To niemożliwe. - zapewnia. - Nie jestem Simonem. Nie pozwolę na to, by jakaś tleniona blondi nastawiła mnie przeciwko tobie. - dodaje, po czym czule całuje jej wilgotne usta. Dziewczyna zamiera. Uśmiecha się niewyraźnie podczas pocałunku, co sprawia, że czuje się o wiele lepiej. Na chwilę zapomina o otaczającym ją świecie, problemach i kłamstwach. Pozwala unieść się emocjom i cieszyć obecną chwilą. Rozkoszuje się chwilą, celebrując każdą sekundę podczas której jego aksamitne wargi obejmują jej delikatne usta.
- Idziemy na plażę? - pyta, gdy odrywają się od siebie. Chłopak uśmiecha się szeroko, przytakując twierdzącym skinieniem głowy.
- Idziemy. - odpowiada entuzjastycznie, pozwalając się prowadzić brunetce w umówione miejsce. Podczas dłuższego spaceru, chłopak z wesołą miną obserwuje meksykański pejzaż. Przygląda się kolorowym domom, mijanym turystom, którzy podobnie jak on zachwycają się urokiem tego miejsca. Podążają ramię w ramię, nie mówiąc zbyt wiele. Przyjemna cisza, która panuje między nimi nie krępuje ich. Wręcz przeciwnie. Oboje czują, że właśnie tego teraz potrzebują - wzajemnej obecności, która koi ich stęsknione serca. Od czasu do czasu wymieniają między sobą krótkie spojrzenia i urokliwe uśmiechy. Chłodny wiatr owiewa ich twarze, rozwiewając włosy. Stanowi przyjemne źródło chłodu, który zapobiega przegrzaniu się ich ciał pod wpływem wysokiej temperatury. Wszystko wydaje się być idealne. Zbyt idealne. Długo czekali na ten moment. Na chwilę, podczas której ich dusze połączą się w spójną całość.
- Jesteśmy na miejscu. - informuje łagodnie brunetka, zatrzymując się przed szeroką, piaszczystą plażą.
- Jak tu pięknie. - szepcze zachwycony Balsano. Błękitna tafla wyjątkowo spokojnego morza przecina złocistą plażę, którą zdobią słomiane parasolki, stojące pomiędzy leżakami. Długie molo przepełnione jest ludźmi, którzy podobnie jak on rozkoszują się widokiem morza. Wdycha głośno powietrze do płuc, napełniając je krystalicznie czystym i świeżym powietrzem zawierającym spore ilości jodu. Uwielbia morze. Od dziecka stanowi dla niego zagadkę. Piękną zagadkę. - Miejsce jak z bajki. - dodaje, mrużąc oczy, pod wpływem wiejącego mu w twarz wiatru. Luna delikatnie uśmiecha się, ani przez chwilę nie spuszczając wzroku z chłopaka.
- Tak. - odpowiada, nie chcąc mu sprawić zawodu. Dla niej Cancun to nie bajka, a miejsce z najstraszniejszych horrorów wzięte. Nienawidzi tego miejsca bardziej, niż kiedykolwiek. Kojarzy się jej z obłudą, powierzchownością i kłamstwem, czyli wartościami, za sprawą których doświadczyła w życiu najwięcej bólu i cierpienia. Ludzie, którzy tu mieszkają wydają jej się dwulicowi. Mili i nienagannie życzliwi, lecz w środku zgorzkniali. Wszystko, co robią, robią na pokaz. Chcą być lepsi od innych, a sława uderza im do głów. Właśnie tak. Cancun kojarzy się Lunie z trzema postaciami. Mike'm, Simonem i Mariną. Na podstawie trzech osób, wyrobiła sobie zdanie o całej społeczności tego miasta.
- Wciąż czuję, że moje miejsce jest w Buenos Aires. - wzdycha ciężko, wolnym krokiem podążając w kierunku morza.
- Więc dlaczego nie wrócisz? - Matteo przenosi wzrok na Meksykankę, dostrzegając na jej twarzy smutek.
- To nie takie proste. - odpowiada, posyłając mu blady uśmiech.
- Nie? - unosi pytająco prawą brew ku górze. Zajmuje miejsce na piaszczystej plaży, wpatrując się w błękitną otchłań morza. Luna opiera głowę na jego ramieniu, przymykając powoli zmęczone oczy. Znów towarzyszy jej to samo, denerwujące uczucie. Wyrzuty sumienia. Nie wie, czy powinna powiedzieć mu prawdę, lecz zdaje sobie sprawę z tego, że kłamstwo prędzej, czy później wyjdzie na jaw. - Tydzień. Proszę o tydzień szczęścia.  - myśli. - Później wszystko mu powiem. - dodaje w głowie.
- Luna, porozmawiajmy..- zaczyna ostrożnie Matteo. Odsuwa się od dziewczyny i spogląda jej głęboko w oczy. - Co się dzieje? - pyta. Doskonale widzi w jej oczach strach i niepewność. Wie, że nie wszystko jest w porządku. Czuje, że wiele się zmieniło, również między nimi. Valente nie jest już dawną, pełną energii nastolatką, z której twarzy nigdy nie schodził uśmiech. Czuje między nimi pewnego rodzaju dystans i chłód. Luna wciąż nostalgicznym wzrokiem spogląda na morze, kurczowo rozmyślając o nieznanych Matteo rzeczach.
- Nic. - zbywa go szerokim uśmiechem. Balsano jednak nie wierzy w jej zapewnienia i mruży oczy, jeszcze dokładnie przypatrując się bladej twarzy brunetki.
- Mnie nie okłamiesz. - mówi prosto z mostu.
- To nic poważnego. Niedługo wrócę do Argentyny. - rzuca, chcąc uniknąć niewygodnej dla dziewczyny rozmowy.
- To znaczy? - unosi wzrok. Z ust dziewczyny wydobywa się ciężkie westchnienie. Melodyjny dźwięk telefonu przerywa niezręczny moment ciszy, która zapada między dwójką nastolatków.
- To moja mama, przepraszam. - Matteo niechętnie podnosi się z miejsca. Oddala się kilka metrów dalej, pogrążając się w rozmowie z Casandrą. Luna ukrywa głowę w dłoniach, spoglądając na Matteo. - Teraz, albo nigdy.  - szepcze, zrywając się w kierunku chłopaka.
- Muszę wracać do hotelu. - słyszy głos nastolatka. - Widzimy się jutro? - pyta, spoglądając na dziewczynę.
- Jasne. - odpowiada, przygryzając dolną wargę. - Napiszę. - dodaje niepewnie.
- A więc do jutra, kelnereczko. - uśmiecha się i delikatnie muska jej policzek na pożegnanie. Meksykanka odwzajemnia jego uśmiech i delikatnie macha mu dłonią na pożegnanie.

~*~
Dziewczyna mknie przed siebie, niczym strzała. Chłodny wiatr muska jej twarz i nagie ramiona. Jest mocno spóźniona. Oddycha nerwowo, gdy na horyzoncie pojawia się czarno-biały budynek Young Skaters. Wzdycha ciężko i przyspiesza, chcąc zmniejszyć czas spóźnienia do minimum. W głowie widzi wyraźnie rozwścieczonego Mike'a i trzydziestominutowy wykład na temat punktualności. Mimo, iż nie ma na to najmniejszej ochoty, musi pojawić się na torze. Treningi to dla Mike'a świętość. Bez odpowiedniego przygotowania nigdy nie wypuści jej na tor, choć dziewczyna i tak nie ma na to najmniejszej ochoty. Chce po prostu wywiązać się z kontraktu i jak najszybciej opuścić Meksyk i drużynę Young Skaters. - Cel jest już blisko. - szepcze, odliczając w głowie dzielące ją od toru, metry. Otwiera drzwi i wjeżdża do środka, kierując się prosto do szatni, gdzie w ekspresowym tempie zostawia wszystkie, swoje rzeczy.
- Spóźniłaś się! - na torze napotyka surowe spojrzenie Mike'a, który wskazuje palcem na widniejący na przegubie lewej ręki, czarny zegarek. - Dziś trenujesz trzydzieści minut dłużej. - mówi bez emocji, kątem oka obserwując rozgrzewającego się Simona.
- Co? - Luna nie może uwierzyć w to, co słyszy. Treningi  i tak są wystarczająco długie i męczące, bez dodatkowych minut. Nie wie, czy jest w stanie wytrzymać trzydzieści minut więcej. Z niedowierzaniem spogląda na trenera, który ignoruje jej wzrok.
- Na co czekasz? - zwraca się do niej, mierząc chłodnym spojrzeniem. Brunetka wzdycha ciężko i podjeżdża bliżej poręczy, na której lokuje prawą nogę. - Dobra rozgrzewka to podstawa! Dzięki niej, profesjonalny wrotkarz jest w stanie uniknąć wielu kontuzji. - mówi, przy ostatnich słowach przenosząc wzrok na Lunę, która zaciska zęby. Nienawidzi być wytykana palcami.
- Moja kontuzja nie miała nic wspólnego z źle wykonaną rozgrzewką. - rzuca rozgniewana. Mężczyzna udając, że nie słyszy kąśliwej uwagi Valente, kontynuuje dalej.
- Za dziesięć minut zjawi się fotograf. Dziś oficjalnie rozpoczynamy promocję Luny i Simona, którzy jak wiece najprawdopodobniej wezmą udział w zawodach, reprezentując nasz klub. - wyjaśnia, żywo gestykulując.
- Jakie zdjęcia?! - zszokowana nastolatka nie potrafi dłużej ukrywać gromadzącej się w niej złości. - Nie godziłam się na to! - krzyczy.
- Nie potrzebuję twojej zgody. - informuje ją Mike, krzyżując ręce na piersi. Simon posyła dziewczynie chytry uśmieszek, który spotyka się z odrzuceniem ze strony Meksykanki.
- Chcesz ukryć przed kimś powrót do nas? - pyta bystrze, ani na chwilę nie przestając się śmiać.
- Ależ skąd. - zaprzecza, jednak piskliwy ton jej głosu wskazuje na to, że kłamie.
- Czyżby twój argentyński chłopak nic o nas nie wiedział? - zwraca się do niej, nie potrafiąc ukryć rozbawienia.
- Nas? - unosi brew. Na twarzy brunetki pojawia się grymas. Marszczy czoło i z niedowierzaniem przygląda się Alvarezowi. - Kiedy w końcu zrozumiesz, że nie ma żadnych nas. - prycha cicho. Wywraca oczami i posyła mu poważne spojrzenie.
- Nie od ciebie to zależy. - odpowiada ciemnowłosy. - Nikt nie wie, co zaplanował Mike. - wskazuje dłonią na stojącego po środku toru mężczyznę, po czym zadowolony odjeżdża, pozostawiając zaskoczoną dziewczynę samej sobie.
- Tylko nie to..- wzdycha, przykładając dłoń do czoła. Pod żadnym pozorem nie może się zgodzić na podobną szopkę. Jeśli w mediach przedstawią ją z Simonem jako kochającą się parę, wie, że zrani Matteo, który darzy ją szczerą i bezinteresowną miłością, w przeciwieństwie do Alvareza, który poza czubkiem własnego nosa, nie dostrzega niczego. Nie może dopuścić do podobnej sytuacji. To oznaczałoby koniec jej związku z Balsano, którzy znaczy dla niej więcej, niż jest to sobie w stanie wyobrazić. Mruga kilka razy oczami, stojąc w miejscu jak słup soli. Nie umie poruszyć się z miejsca. Jej odrętwiałe ciało odmawia posłuszeństwa.
- Luna! Uśmiechnij się! - słyszy głos Mike'a, który wymachuje jej otwartą dłonią przed oczami. - Riki już jest. - wskazuje na wysokiego, dobrze zbudowanego, młodego mężczyznę z aparatem w ręku. Dziewczyna próbuje się otrząsnąć z przerażania, wywołanego prowokującymi słowami Alvareza, po czym ostrożnie kieruje się w stronę fotografa. - To tylko Simon. Zwariował i nie wie, co mówi.- zaprzecza w myślach, chcąc się uspokoić.
- Niech jak zwykle wykonuje swoją choreografię, a ja uchwycę parę dobrych momentów. - mówi fotograf, wskazując na młodą Meksykankę. Panna Valente posłusznie kiwa głową, po czym rozpędza się, w ten sposób przygotowując się do wykonania pierwszego skoku, polegającego na zmianie nogi w locie. Zaczyna od prawej, kończy lądując na lewej. Następnie decyduje się na obrót. Unosi prawą nogę i również prawą dłonią łapie za koła wrotek. Pochyla ciało, które wygina się łukowato do tyłu i obraca się na lewej nodze. Riki uchwyca kilka, jego zdaniem kilka fascynujących momentów i z zadowoleniem przystępuje do robienia zdjęć Simonowi.
- Za półtora tygodnia zdjęcia będą wykadrowane. - oznajmia, zwracając się do wyraźnie zadowolonego z tego powodu, Mike'a.
- Kiedy ukażą się w pismach wrotkarskich? - pyta podekscytowany mężczyzna.
- Myślę, że już w kolejnym numerze, to jest za dwa tygodnie. - odpowiada, nie przerywając wykonywanego zajęcia. - Za trzy tygodnie podeślę do was mojego kumpla, który pracuje w stacji sportowej. Może uda mu się coś nakręcić i transmitować w wiadomościach sportowych. - dodaje, w stu procentach koncentrując się na swojej pracy.
- Doskonale Riki! Należy ci się solidne wynagrodzenie. - stwierdza Mike, który chwilę później kieruje się do swojego gabinetu. Szczelnie zamyka za sobą drzwi i pochyla się, otwierając dolną szafkę biurka, w której mieści się sejf. Dokładnie przelicza pewną sumę pieniędzy, którą kładzie na biurku.
- Nie zgadzam się na zdjęcia i transmisję na kanale sportowym! - słyszy pewny siebie głos Luny, która w akcie desperacji uderza otwartymi dłońmi w twardą powierzchnię biurka.
- Co? Skarbie, nikt cię nie pyta o pozwolenie. - odpowiada mężczyzna, powoli zajmując miejsce przy biurku. - Podpisałaś umowę, nie masz wyboru. Albo dostosujesz się do stawianych przeze mnie warunków, albo zostanę zmuszony do wyciągnięcia poważnych konsekwencji. - dodaje z cwaniackim uśmieszkiem. Luna posyła mu groźne spojrzenie.
- Wynajmę adwokata. - mówi, krzyżując ręce na piersiach.
- A ja się boję. - stwierdza, wybuchając histerycznym śmiechem. - Podpisałaś umowę. - przypomina jej. - Do jej zerwania można doprowadzić tylko w szczególnych wypadkach! - przypomina jej, surowo wygrażając palcem. Brunetka zaciska zęby i chcąc, nie chcąc opuszcza pomieszczenie, trzaskając drzwiami. Nie potrafi uwierzyć, że przez chwilę nieuwagi i lekkomyślności pogrążyła się na dwa, długie lata. Chce się z tego wyplątać czym prędzej, lecz wciąż jeszcze nie otrzymała odpowiedzi od mamy Gastona w sprawie podpisanej umowy. Obawia się jednak, że Mike w tym wypadku ma rację i już nic nie może zrobić, po za wykonywaniem jego rozkazów przez okres obowiązującego ją kontraktu.


Od Autorki: I jak wam się podoba? Mamy nową postać. Marina Barriga. Była dziewczyna Simona i była przyjaciółka Luny. Co przyniesie ze sobą ta postać? Na pewno sporo namiesza, o ile się na to zdecyduję. Jak wam się podoba spacer Matteo? Czy Luna w końcu powie mu prawdę? A może ukryje ją przed chłopakiem? Cóż, przekonamy się w trakcie czytania kolejnych rozdziałów. Pozdrawiam, Marlene ♥

6 komentarzy:

  1. Błagam tylko nie Matteo i Luna :( Oszczędź ich :)Mają trwać razem jak Kubuś Puchatek i Prosiaczek:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział Jak zawsze cudny❤
    PS. Dodałam rozdział w końcu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy poculnek lueetto ciesze sie z tego kiedy Lunita wroci do beunoses aries.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej kochana. Na wstępie chcę Cię bardzo przeprosić za swoją nieobecność, ale już wracam i postaram się komentować na bieżąco!
    Więc, po pierwsze i najważniejsze, niech ta cholerna Marina czy jak jej tam trzyma swoje łapsksa od Matteo.
    Miałam ogromną nadzieję, ze Luna wyjawi Balsano całą prawdę. Im dłuzej z tym zwleka tym gorzej. Myślę ze on na pewno by ją zrozumiał i pomogł jakoś rozwiązać ten problem. A jeśli już mówimy o problemach to jezu... Ten Mike jest kretynem.
    "Do jej zerwania można doprowadzić tylko w szczególnych wypadkach!"
    Ciekawa jestem jakie to wypadki. Liczę, że Valente jakimś szczęśliwym sposobem uda się uwolnić od tego idioty.
    Genialny rozdział! Czekam na następny, pozdrawiam cieplutko xo

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedna Luna :(
    Super rozdział !
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń